Widzisz polskich sokoląt z gniazd wygnane chmary,
Ogrzane z młodu ciepłem miłości i wiary,
Jak zmordowane długą po świecie pogonią,
Z rozbitych wcześnie skrzydeł pióra lotne ronią;
Widzisz, jak pysznych ojców dziatwa nieodrodna
Potyrana w tułactwie, odarta i głodna
Wyciąga po jałmużnę dłoń z rumieńcem sromu,
Kiedy wróg biesiaduje w starym ojców domu;
Widzisz w zbolałém łonie ojczyzny rozdartéj
Od Bałtyku do Karpat, od Dniepru do Warty
Rosprzęgane bezmyślnie to święte ogniwo,
Co pierś z piersią od wieków łączyło tak żywo;
Widzisz zgubne a gorzkie owoce niewoli,
Te dwory szalejące w zbytkach i swawoli,
Ten lud kmiecy zagrzeban w wiekowym barłogu,
Wykarmion nienawiścią, nieświadom o Bogu,
Jak chwyta z ręku wroga bratobójcze noże
I krew toczy na oślep.
Twoja pierś nie może
Ogarnąć téj olbrzymiej boleści ogromu,
I głos wybiegł z twéj piersi — straszny, jak ryk ogromu.
„Nie pozwalam!“ krzyknąłeś w imię Polski całéj.
„Weto! weto!“ aż zamku wstrząsły się powały
I krew wrzącym potokiem rozsadza twe łono,
Brakło ci tchu!.....
O! widzę pierś twą obnażoną,
Widzę czerwony szkaplerz zawieszon u szyi,
W nim to czerpiesz moc ducha żołnierzu Maryi;
On piętnem łaski Bożéj twoje słowo znaczy,
Oh! nie jęk to boleści, nie wykrzyk rozpaczy,
To dźwięk dzwonu, co długo nad głową narodu,
Posypaną popiołem w dnie trwogi i chłodu
Brzmieć będzie i podsycać otuchę wygasłą
Aż zabrzmi alleluja! zmartwychwstania hasło.
Niech ci w oczy szyderstwem bluzga wróg zuchwały,
Wykrzyknij: „Nie pozwalam!“ w imię Polski całéj.
Strona:O autorkach polskich, a w szczególności o Sewerynie Duchińskiej.djvu/76
Ta strona została przepisana.