wi zrobić ładny pierścionek i sama oprawiła weń lśniący kamień. Nosiła go na palcu, ale tak, że kamień był po wewnętrznej stronie dłoni. Pierścionek wyglądał jak obrączka i przyjaciółki śmiały się z niej, że jest już mężatką.
Zaraz na drugi dzień po oprawieniu kamienia, stara Anna siedziała zafrasowana przy oknie. Tydzień temu zakłuła się w palec i teraz obierał się uniemożliwiając pracę.
— Nie ma w domu ani mąki, ani chleba. Chyba weźmiemy na kredyt w sklepiku — westchnęła.
Wtedy Ela spojrzała ukradkiem na swój kamień i szepnęła:
— Brylancie, brylancie, kamieniu lśniący, wysłuchaj, wysłuchaj mej prośby gorącej, niech na stole zjawi się chleb pszenny i racuszki z powidłami.
Zanim zdołała się obejrzeć, już żądane przedmioty leżały na przykrytym ser-