Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —
Kogut siedzi jak nieżywy, tak zatopion w swem czytaniu, no, i także w swem drzemaniu...
Lis szczęśliwy, że go widzi, tak fałszywie zaraz szydzi: — Bardzom rad, że widzę pana, a gdzież żonka ukochana? ukłon dla niej łączyć proszę, a ja pana stąd wynoszę... I do worka go pakuje, kogut z strachu nic nie czuje, chociaż skrzydła lis mu gniecie, a i nogi zgina przecie...
Już porwany kogut z domu, z domu swego pokryjomu...
Biedna kurka nie wiedziała, jaka strata ją spotkała...
Szła cichutko do studzienki, uwiesiła dzban maleńki, na skrzydełku swojem białem, śnieżnopiórem takiem całem...