już jest zmęczona. Złapię ją do worka i przyniosę dzieciom — postanowił.
Tymczasem tego dnia w kurzej chatce od rana źle się działo. Kogucik wstał lewą nogą i był w okropnym humorze. Narzekał, że kurka nie dba o niego, że przesoliła kaszę, przypaliła mleko, że łóżko jest źle zasłane, a izba niedbale sprzątnięta.
Kurka patrzyła z przerażeniem na swego męża. Jeszcze nigdy tak jej nie dokuczał jak dziś. Krzątała się po izdebce połykając gorzkie łzy. W dodatku myszka też zaczęła grymasić. Źle ją tu żywią, nie dostaje słoninki, tylko kaszę, jak tak będzie dalej, to pójdzie sobie w świat poszukać innej gospody. Kogucik rozgniewał się i na nią.
— Nie piszcz mi tu bez powodu. Lepiej pomóż Białopiórce, to znów zacznie smacznie gotować. Głowa mnie rozbolała od tego pisku.
To mówiąc wgramolił się za piec i za-