Strona:O kogucie i lisie (1939).djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

snął, choć słońce stało wysoko na niebie. Kurka była ogromnie zmartwiona. Tak było dobrze i wesoło w ich małej chatce, myślała, że zawsze tak będzie. Kogucik był leniwy, to prawda, ale czasem przecież przyniósł choć wody ze studzienki. Westchnęła ciężko i wziąwszy wiaderko sama poszła do studni. Zostawiła drzwi uchylone, bo miała przecież zaraz wrócić.
Tymczasem do chatki podkradł się chytry lisek. Zobaczył, że kurka wyszła, i wsunął się przez otwarte drzwi. Kogucik zasnął już na dobre i chrapał przez sen. Lis schwycił go i wsadził do worka. Przerażona myszka uciekła pod łóżko.
Kogut na próżno usiłował się bronić.

— Pójdziesz ze mną, Koko — zaśmiał się lis — moje dzieci już tam marzą o tobie od rana. A ty, myszko, kłaniaj się Białopiórce. Powiedz, że powinna być mi wdzięczna, że ją uwolnię od tego nicponia.

14