Ale kogucik spojrzał na nią krzywym okiem.
— Nie, nie takiej żony szukam — powiedział i poszedł dalej.
Przed chatą sołtysa spacerowała tłusta gęś. Zobaczyła kogucika i spytała:
— A dokąd to wędrujesz, koguciku?
— Szukam sobie żony — odrzekł kogut.
— Bardzo mi się podobasz, chętnie zostanę twoją żoną — zagęgała gąska.
Ale kogucik spojrzał na nią niechętnie.
— Nie, nie takiej żony szukam — powiedział i ruszył dalej.
Gdy doszedł już do ostatniej chaty, usłyszał na podwórzu jakiś pisk; zajrzał przez dziurę w płocie i zobaczył koguta, bijącego skrzydłami białą kurkę.
— Wynoś się stąd, jeśli nie chcesz iść do garnka — krzyczało kogucisko. — Jesteś już taka duża, a nie zniosłaś jeszcze ani jednego jajka. Gospodyni mówiła, że nic z ciebie nie będzie.