Strona:O lekceważeniu ojczystej mowy.djvu/07

Ta strona została uwierzytelniona.

mówią cudzymi językami, skoro polski jest tak piękny i bogaty, iż przewyższa tem bogactwem i tą pięknością niemiecki.
Nie pamiętam już, czy to sławny Max Müller, czy Leskin miał powiedzieć, że gdyby potęga polityczna narodów zawisła od bogactwa języka, to Polacy powinniby pierwszą być w świecie potęgą polityczną.
Przytoczyłem kilka przykładów, choćby ich przytoczyć można tysiące. Tak cenią nasz język Francuzi i Niemcy, a my jak go cenimy?
Głośny drukarz, wydawca w Krakowie, Hieronim Wietor, Niemiec z Wiednia, powiada w przedmowie do jednej z polskich książek, które wydawał: „Wszelki naród inny język swój miłuje, szerzy, krasi, a tylko sam polski naród mową swą gardzi“. Było to w r. 1521.
Czy dziś inaczej? Gardziliśmy językiem swoim, zwiąc go przed wiekami „mową pospolitą“, gardzimy nim i dziś, a jeżeli nie gardzimy, to go za mało cenimy.
Czy potrzeba, czy nie, popisujemy się chętnie znajomością języków obcych. Pomijam już tę śmieszność prawdziwą, jaką jest dawny nałóg mówienia po francusku w sa-