W języku niemieckim, francuskim, włoskim, w każdym wogóle, napotkamy dość obcych wyrazów, ale ani Niemiec, ani Francuz, ani żaden inny cudzoziemiec nie ugnie swej myśli przed myślą cudzą, nie potoczy jej obcym szlakiem.
Czyby też znalazł się Niemiec, któryby pod wpływem polskiego języka powiedział: „Ich fuhr auf dem Pferde in die Stadt; auf dem Horne der Gasse stand mein Pferd Eiche, und ich fiel ins Pulver?“
Natomiast tysiące Polaków powie bez zająknienia: „Przyszedłem do przekonania, że mi z tego nic nie przyjdzie, więc co ja za to mogę“. Nawet nie zastanowią się, że to wyrazy polskie, ale mowa niemiecka, po polsku bowiem powiedziećby musieli: „Przekonałem się (lub: nabrałem tego przekonania), że mi się to na nic nie przyda (albo: że mi nic po tem), więc cóż temu jestem winien“.
Nie wiem, czy jest drugi język na świecie, w którym byłoby tyle obcych zwrotów mowy, co w naszym. Nie wiem, czy jest naród na świecie, któryby się tak lekkomyślnie wyrzekał właściwych cech i znamion swej mowy, któryby tak bez godności
Strona:O lekceważeniu ojczystej mowy.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.