Strona:O literaturze rosyjskiej i naszym do niej stosunku, dziś i lat temu trzysta.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

czajną siłę i potęgę, gdy taki Nietzsche np. mówi, że od nikogo w świecie tylko od Dostojewskiego czegoś się nauczyć potrafił, my dalej brnęliśmy swobodnie i spokojnie w tej nieznajomości jednej z największych literatur ościennych.
Rosja przez to nie traci, ale spytałbym, czyśmy my przez to nie ponieśli jakiej szkody, bo zważmy przedewszystkiem, że w literaturze własnej złożył i naród rosyjski »myśli swoich przędzę i swych uczuć kwiaty[1]«, złożył to, co mu najdroższe i najwyższe i nie zawadziłoby może nam, gdybyśmy poznali te dążenia i te ideały rosyjskie. Nie wchodząc tutaj w wyczerpującą ocenę motywów tych, którzy strzegli nas i siebie przed tą literaturą, nie chcieli nas wystawiać na jej pokusy, zwrócę uwagę przelotną na kilka momentów.

Ignorowano u nas literaturę rosyjską, bo nie chciano mieć nic do czynienia z wrogiem, bo odosabniano się od niego szczelnie i ściśle na każdym polu, a więc i na duchowym. Obawiano się, czy poznanie szlachetnej strony u wroga nie osłabi, nie poczyni szczerbów w naszej antypatji; czy sympatje literackie nie pociągną za sobą politycznych, społe-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Cytat z poematu „Konrad Wallenrod“ Adama Mickiewicza.