styce! Niewiadomo tylko czy w sposób konieczny, bo bez logistyki można go zupełnie dobrze sformułować, w logistyce zaś jest tak, że co się w nią wpakowało, to musi z niej wyjść, a jeśli nie t. zn. że nastąpiło cudowne rozmnożenie znaczków ponad formalistyczno-konwencjonalistyczne, w gruncie rzeczy ogólno-ontologiczne wymagania. Logistycy twierdzą, że, budując odpowiedni „język”, mogą problemy filozoficzne jako bezsensowne zupełnie usunąć, ale przedstawiając, jak np. Carnap, co za te problemy uważają, dają poznać, że tego chyba naprawdę nie wiedzą i że to, co oni dogmatycznie przyjmują, t. j. sprowadzenie poglądu psychologistycznego do fizykalnego i zindywidualizowanej materji żywej do materji martwej, jest właśnie problemem, który należy inaczej rozwiązać, bo ich rozwiązanie jest nawet przy założeniu ostatecznego rozwoju nauk niemożliwe. Pozatem w obrębie samej logistyki nie wszystko jest jeszcze zupełnie określone i niewiadomo czy wszystkie problemy jej tak bez reszty się w jej własnych terminach wyjaśnią, jak to jej twórcy początkowo myśleli. Wyrażenie całej matematyki w terminach logistycznych bez sprzeczności byłoby wielkiem zadaniem, ale robienie z logistyki, która się pozornie od ontologji całkowicie oderwała, jakiejś wyroczni ontologicznej właśnie, a w szczególności na tle jej niewykończenia ostatecznego i dowolności w pewnych granicach pojęć i założeń pierwotnych, jest conajmniej lekkomyślnością. Według logistyków można tworzyć dowolny język logistyczny, byle tylko wyżej opisane ogólnikowo filozoficzne problemy, rozstrzygnięte musiały być również w wyżej opisany sposób, t. zn. uznane za pozorne. Pozatem niewiadomo co kieruje przyjęciem takich albo innych znaczków, które mimo całego sformalizowania jakieś znaczenia w znaczeniu możności podstawień mieć muszą, jak i pierwsze twierdzenia, bo inaczej aparat taki nie dałby się stosować do rzeczywistości. Czysty konwencjonalizm formalny wydaje się ułudą swych twórców, bo jakiżby był potem związek czystego pozornie dowolnego w swych zasadach kalkiulu z danemi stanami rzeczy? Jestem za ontologizacją logiki; nie empiryzm, nie psychologizm, nie konwencjonalizm, tylko razem wzięte te 3 teorje, przejaśnione w swych tajemniczościach przez ontologję, czyli że konieczne zasady istnienia, konieczne pojęcia i twierdzenia, których nie przyjąć nie możemy, muszą leżeć u podstawy wyboru pierwszych znaczków i pierwszych ich połączeń. Dotąd jest to poza analogjami z matematyką, którą następnie przez teże znaczki się wyraża, zupełnie nieuzasadnione: inicjalna w swojej sferze dowolność, a potem apodyktyczna pewność w sferze logistyce jako takiej z założenia obcej, t. j. w ontologji. Moja teza co do logiki brzmiałaby tak: struktura
Strona:O ontologicznej beznadziejności logiki, fizykalizmu i pseudo-naukowego monizmu wogóle.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.