wiadomo jak przyporządkowanemi im „korelatami intencjonalnych przeżyć”, stanowiącemi właśnie ten odrealniony świat razem z ich ciałami. W pewien sposób, stojąc na stanowisku czystego „ja”, czyli jedności osobowości, jak Husserl i Cornelius, można stworzyć świat, jako korelat przeżyć i konieczny warunek istnienia tej osobowości, którąby się uznało za coś pierwotnego, absolutnie koniecznego. Ale nie można się na tem zatrzymać: trzeba następnie powiedzieć czem jest ten korelat sam w sobie, bez względu na spostrzegającą go osobowość, której przeżyciem on z jednej strony bezsprzecznie jest. To jest już przejście od idealizmu do realizmu, które musi być dokonane, o ile filozofja nie ma być tylko czystą zabawką umysłu, jakąś konstrukcją uspokojenia jak religja, ale jeśli ma naprawdę, mimo wszystkich niewygód, zdawać sprawę z tego świata, w jakim żyjemy w poglądzie życiowym, par excellence realistycznym, będącym zasadniczym magazynem pojęć pierwotnych tak dla filozofji, jak i dla nauk ścisłych. Tu występuje bezwzględna wyższość Corneliusa nad Husserlem, który to pierwszy pozostał w ramach osobowości, że tak powiem „od środka”, czyli jako bytu samego w sobie i dla siebie, bez implikowania idealistycznej metafizyki. Temniemniej psychologizm, nawet w tej najdoskonalszej swej, corneliusowskiej, postaci, osiągniętej poprzez Berkeleya, Macha i Avenariusa, jest nie-samowystarczalny, mimo, że część Prawdy Absolutnej o istnieniu zawiera.
Brak syntezy filozoficznej, o którym mowa w programie tematycznym dyskusji zjazdu III-go filozoficznego polskiego, pochodzi stąd, że ogólnie, a szczególniej u nas filozofja odwróciła się od ontologji, którą uprawiają przeważnie idealiści różnych rodzajów, pogłębiając przepaść między nauką a filozofją. Bo nic tu nie pomogą niewczesne radości idealistów na ten temat, że fizyka dzisiejsza rozbiła materję w puch i zmieniła ją faktycznie w jakiś niewyobrażalny korelat intencjonalny matematyków; że jakąś funkcję „psi”, nieprzestrzenną, a jednak będącą zdaje się podobno co do wartości swych w związku z energją i jej przestrzennem rozłożeniem, można utożsamić z formą arystotelesowską, czystą jaźnią idealistów, czy też z entelechją Driescha i tak wybrnąć z problemu stosunku materji martwej do materji żywej. To są chwilowe hybrydy takie ideje, za które niedługo nie będzie mogła wziąść odpowiedzialności ani nauka, ani nawet filozofja idealistycznego odłamu. Podobnie niewczesne są próby w rodzaju J. B. S. Haldane’a wybrnięcia z indeterminizmu fizykalnego, przez połączenie go z bijologją. Żaden bowiem objektywny, w istocie niepojęty jako taki właśnie, a nie ułomnościowy z naszej winy, indeterminizm, nie jest w stanie wytłomaczyć, bez jakichś
Strona:O ontologicznej beznadziejności logiki, fizykalizmu i pseudo-naukowego monizmu wogóle.djvu/7
Ta strona została uwierzytelniona.