z takiemi, które albo nie są znane w Europie, albo może wcale nie istnieją?
Nie byłbym ani wspomniał o p. Jacolliot, choć niektóre prace jego doczekały się we Francyi niezasłużonego rozgłosu i kilkakrotnych wydań, gdyby nie bożek Krszna, w którym dawniej upatrywano jakieś podobieństwo do naszego Chrystusa. Zapewne słyszał coś o tem Jacolliot, a chcąc bożka indyjskiego zrobić więcej jeszcze podobnym, przerobił go na Chrystnę i ułożył fantastyczny żywot, przedrzeźniający życie Zbawiciela chrześcijańskiego.
Jakie 3500 lat przed naszą erą, opowiada autor[1], siostra króla w Madurze wśród nadzwyczajnych wypadków powiła córkę, którą według przykazania bożka Wysznu przezwała Dewanaguy, jakoby przez nią miały się spełnić zamiary boże. Ta dziewczynka, choć więziona przez stryja, cudownym sposobem powiła syna bożkowi Wysznu i przezwała go Chrystną[2] t. j. „poświęconym“ (dodaje autor). Chrystna wyratowany z więzienia, w bezpiecznem ukryciu rośnie w mądrość i łaskę, gdy tymczasem stryj jego, Kansa, każe w państwach swoich pozabijać wszystkie niemowlęta, które urodziły się tejsamej nocy, co Chrystna. Ten zaś w szesnastym roku życia, opuściwszy matkę i opiekuna swego, po całych Indyach głosi słowa zbawienia, a ludy radośnie wołają: oto zbawiciel, obiecany naszym ojcom! Autor zmyśla nawet na rzecz jego liczne cuda, aby módz potem tanim kosztem o nich powątpiewać, zostawia mu jednak wspaniałomyślnie sławę wzniosłego filozofa, którego niezrównane nauki miał sobie przyswoić założyciel chrześcijaństwa.
Choć srodze ścigany przez nienawistnego stryja, Chrystna w znaczenie rośnie i nową wiarę coraz dalej szerzy. Ludy chciwie słuchają jego przypowieści i nauk, dziwnie zastosowanych do ich pojęcia, a dla zaufanych uczniów miewa on specyalne wykłady filozoficzne. Autor przytacza, nawet