Strona:O początkach chrześcijaństwa.djvu/036

Ta strona została przepisana.

Ale kto jest ten Krszna, przez p. Jacolliot przeinaczony na Chrystnę, a odgrywający tak wielką rolę w późniejszej literaturze indyjskiej? Że nazwa jego nie ma wspólnego pochodzenia z greckiem χριστός, to widoczna; że mimo to niejeden rys jego, niejedna jego przygoda przypomina Chrystusa ewanielicznego, jest niewątpliwe, ale te podobieństwa tłómaczą się bardzo prostym sposobem.
Pierwotnie przymiotnik Krszna znaczył „czarny,“ „ciemny,“ później zamienił się w nazwę „złego ducha.“ W Wedach tak się nazywa naczelnik złych geniuszów, ginący z ręki Indry, a Krsznas są jego podwładni, z którymi wojuje Indra, bóg słońca, światła i wojny. Oczywiście ten Krszna wedyjski nie ma nic wspólnego z dzisiejszym Krszną, najpopularniejszym z bogów indyjskich.
W późniejszych czasach Krszna jest potężnym bohaterem, którego wkońcu zabija myśliwy. Jest dzielnym, zadziwiającym rycerzem, ale ma czysto-ludzką naturę. Jednakże mitologia bramanów ciągle przekształcała się, a w tak zwanych Puranas, poezyach religijno-mistycznych, Krszna staje się jużto uosobieniem Indry, jużto ósmem wcieleniem (awatarem) boga Wisznu. Ten rozwój spekulacyi mitologicznej nie pozostał bez wpływu na dziwniejsze epopeje, do których dodawano coraz nowe pieśni, a ztąd nie powinno nas zadziwiać, jeżeli w tymsamym Mahabaracie Krszna raz jest zwykłym człowiekiem, a drugi raz (np. w sławnym epizodzie Bhagawaddzita) jest bogiem, przybywającym taksamo jak Indra, na pomoc bohaterowi Ardżunie. Niekiedy nawet razem z Indrą oznaczony jest liczbą podwójną Krsznau.
Ubóstwienie Krszny zostało systematycznie przeprowadzonem w poemacie Hariwansa, ktory jest dalszym ciągiem Mahabaraty, a niejako wstępem do wspomnianych Puranasów. Tam on jest ósmym awatarem bożka Wisznu, a zarazem ósmem dzieckiem matki Dewaki i ojca Wasudewy. Zły Kansa, krewny Dewaki, chce go zgładzić, tak jak zgładził jej dzieci poprzednie, bojąc się by nie zginał kiedy z ich ręki. Krszna cudownie ocalony, chowa się wśród pasterzy, zadziwiając ich swemi cudami, które, jak wszystko w Indyach, przybierają kolosalne rozmiary. Niemowlę wywraca wóz ciężki kopnięciem nóżki, ciągnie kamienny moździerz, do którego go przy-