się potem nad teoryą znanego nam już Ernesta Bunsena dochodzi do wniosku, że nie było żadnego bezpośredniego lub rzeczywistego wpływu budyzmu na zachód, a podobieństwa między ewanieliami a legendami o Budzie, są tylko pozorne, bo w gruncie spoczywają na podstawie dogmatycznej wręcz przeciwnej[1].
Tem boleśniej uderza, że uczony Kern, nieprzypuszczający żadnego wpływu budyzmu na chrześcijaństwo, przez niegodną człowieka wyższego niechęć do religii objawionej, w historyi swej budyzmu całą terminologię naszego Kościoła przenosi do społeczności budystycznej, mówiąc o kościele budystów, o ojcach kościoła, o świętych. o „Panu“, t. j. Budzie, a bramanów nawet w przeciwieństwie do budystów zowie „poganami“. Takie nieoględne szafowanie terminologią, która od wieków w chrześcijańskim Kościele ma ustalone znaczenie, musi wyrodzić niesłychane pomieszanie pojęć i dziwolągi literackie, w rodzaju książki Rudolfa Seydla: Das Evangelium von Jesu (Leipzig 1882), w której przeprowadzony jest najzupełniejszy paralelizm między żywotem Chrystusa a mitami o Budzie. Jakiego rodzaju jest ten paralelizm, pokazuje ten szczegół, że nietylko w fantastycznym Lalitawistarze, ale nawet w najdawniejszych rzeźbach z czasów panowania króla Asoki (III w. przed Chr.), Buda zstępuje z nieba do łona swej matki w kształcie małego, białego słonia. Brak czasu nie dozwala mi zabawienie dłużej przy tym ckliwym przedmiocie. Powtarzam, że pierwszorzędni oryentaliści stanowczo przeczą, aby był jakikolwiek związek historyczny między religią chrześcijańską a zabobonnym nihilizmem na wyspie Ceylon, w Tybecie lub Chinach. Max Müller, którego przecież nikt nie zaliczy do apologetów chrześcijaństwa, powiada, „że żaden fachowy oryentalista podobnych twierdzeń nie wygłosił.“
Przechodząc różne systemy embryologów chrześcijaństwa, tyle musiałem miejsca poświęcić szkole hebrajskiej, perskiej i indyjskiej, że tylko w kilku słowach wspomnieć mogę o szkołach innych. Draper, amerykanin, mniemał, że w ziemi Faraonów odkrył ojczyznę chrześcijaństwa. Już w r. 1863
- ↑ Tamże str. 152.