roślinnym a światem zjawisk chemicznych. Każda bardziej skomplikowana siła, każdy wyższy porządek jestestw jest wobec prostszych lub niższych niewytłómaczonym cudem, a największym pono, choć najmniej budzącym podziwu w powszednich głowach, jest istnienie i utrzymanie świata. Większym cudem jest rządzenie światem, niż nakarmienie pięciu tysięcy ludzi pięcioma chlebami, powiedział już ś. Augustyn[1].
Jednakże cud bierze się zwykle w znaczeniu ściślejszem. Działanie Boże, choć w źródle swojem cudowne i niepojęte, nie dziwi dla nas regularności swojej, a ztąd nie nazywa się cudem. Filozof i teolog tylko takie czyny Najwyższej Istoty nazywają cudami, które są poza lub obok zwykłego porządku przyrody, praeter ordinem totius naturae creatae[2]. Gdy chory za pomocą lekarstw zdrowie odzyska, nie jest to cud żaden, choć Bóg pośrednio do tego się przyczynia; będzie cudem, gdy bez lekarstw w jednej chwili chory wraca do zdrowia. Czyż powiemy, że to sprzeciwia się prawom natury? sprzeciwia rozumowi? Byłoby przeciwne, gdyby działo się bez przyczyny, ale tego nikt nie twierdzi, owszem podajemy przyczynę i to najpełniejszą, bo działanie samego Boga. W obu razach tensam jest skutek, a różnica cała w tem, że raz zdrowie odzyskane jest przez powolne działanie lekarstw, drugi raz przez działanie bezpośrednie Boga. Chodzi więc o to, czy Bóg może bezpośrednio czasem wydawać skutki w przyrodzie, które w zwykłym porządku pochodzą z przyczyn drugorzędnych? Na to pytanie nie może być odpowiedź wątpliwa. Zawsze twierdzili filozofowie, że Bóg, przyczyna najwyższa, może bezpośrednio sprawić Wszechmocą Swoją to, co zwykle sprawiają przyczyny drugorzędne, stworzone[3], a takie nadzwyczajne działanie Boże nietylko nie jest przeciwne porządkowi przyrodzonemu, lecz go uzupełnia i potwierdza, pokazując, jak każde stworzenie, jak natura