ków twoich pełnemi w obliczu Bogu mojego“[1]. Biskupa Laodicei oskarża on, „że nie jest ani zimnym, ani gorącym; bodajbyś był zimny, albo gorący, ale że jesteś letni, a nie gorący, ani zimny, pocznę ciebie wyrzucać z ust moich... Bądź tedy żarliwym a pokutuj“[2].
A jakże dobrze zna on lokalne stosunki Kościołów. Wie, że w Efezie przebywają fałszywi apostołowie i Nikolaici[3], że Kościół w Smyrnie jest w zacisku i w ubóstwie i bluźniony przez tych, którzy się powiadają być Żydami, a nie są, jeno bóźnicą szatana[4]; że wierni w Pergamie dzielnie się trzymają wobec zwodniczych nauk jakiejś szatańskiej bóźnicy, a jeden z nich, Antypas, nawet zginął za wiarę swoją; ale że wielkie tam grozi niebezpieczeństwo, bo coraz bardziej rozszerzają się zasady Balaama i Nikolaitów, a z niemi jedzenie mięsa ofiarnego i porubstwo“[5]. Autor wie, że w Tyatyrze wielkie znaczenie ma można niewiasta, która się mieni być prorokiną, a namawia stronników swoich do rozwiązłych obyczajów i do jedzenia mięsa ofiarnego, a chociaż została napominaną, nie chce czynić pokuty[6]; że w Sardes mało jest wiernych, którzy nie pokalali szat swoich[7], a w Filadelfii rozwielmożnili się Żydzi fałszywi[8]; że Kościół w Laodycei, zaślepiony bogactwami swemi, nie chce dostrzedz duchowej nędzy i nagości swojej[9] i t. d.
Któż tedy jest ten Jan, który śmiało strofuje najświetniejsze w owym czasie gminy chrześcijańskie, a bez miłosierdzia odkrywa ich najskrytsze runy? Który z nadludzką powagą biskupów i wiernych cytuje przed trybunał Najwyższego? Skromnie nazywa on siebie ich bratem i uczestnikiem