Najbliższy, prawie spółczesny Klemensowi jest ś. Ignacy. Że z listów jego siedm jest autentycznych było dość powszechnem wśród uczonych mniemaniem, a dowiedli na nowo w roku 1873 profesor protestanckiej teologii Zahn[1] w bardzo udanej monografii, przed kilku zaś tygodniami z niemniejszą uczonością znany patrolog Dr Funk[2]. Wielu jednak racyonalistów, n. p. Rénan odrzuca z nich sześć, a tylko jeden do Rzymian uważa za autentyczny[3]. Ograniczę się przeto do niego jednego, aby nie wdawać się teraz w niewczesne krytyczne rozprawy. Prosi więc Rzymian ś. biskup męczennik, żeby nie robili żadnych starań celem jego ułaskawienia. „Ja wam nie rozkazuję jak Piotr i Paweł, oni byli apostołami, ja skazany na śmierć; oni wolni, ja do tej chwili niewolnik“[4]. Oczywiście słowa te nie mają żadnego sensu, jeżeli dwaj apostołowie nigdy nie byli w Rzymie. W liście do Efezyjczyków przypomina im, że Paweł apostoł wśród nich przebywał i do wiary św. wprowadził[5]. Można ztąd słusznie wnosić, że Ignacy w roku 106 nie byłby w piśmie swojem wymienił obu apostołów, gdyby pamięć ich pobytu nie była w Rzymie pewną i żywą za czasów Trajana. Wtedy żyło jeszcze wiele osób, które w młodości swojej widziały apostołów. Ledwo czterdzieści lat upłynęło od żywych świeczników Nerona! Sześćdziesiecioletni starzec, który w roku 106 przypatrywał się w Koloseum lwom rozszarpującym ś. Ignacego, miał lat siedmnaście, kiedy Neron urządzał swoje ohydne nocne festyny, kiedy na Janikulu, w dzielnicy żydowskiej, wznoszono ponury krzyż z rozpiętym ś. Piotrem, kiedy przez bramę Ostyjską prowadzono na stracenie tarsyjskiego Żyda, którego głośny, przez dwa lata ciągnący się proces, nawet rozbawioną ludność stolicy umiał od czasu do czasu zainteresować. Nie! takie sceny zatrzeć się nie mogły nawet w najtępszej pamięci!
Nie przytaczam świadectw późniejszych, bo przeciwnicy