walną rozprawę, zanim pogodzili się na zawsze i podali sobie ręce na łonie Kościoła powszechnego“[1].
Przytoczyłem prawie dosłownie długi efektowny ustęp; zobaczmy, czy w nim jest choć pozór prawdy. Czytelnicy Renana są przyzwyczajeni do jego nieustających paradoksów. W ostatnim tomie „Historyi początków chrześcijaństwa,“ któremu dał napis: Marc-Aurèle, nawet katakumbową sztukę chrześcijańską wywodzi z kultu i tajemnic Mitry[2]. Cóż tedy dziwnego, że tyarze papiezkiej daje za matkę herezyę Ebionitów!
Na podobne paradoksy nie masz lepszego środka, jak zapytać się o dokumenta. Bo jeżeli w lekkiej, dowcipnej rozmowie paradoks jest dozwolony, to w historyi, im niezwyklejsze jest twierdzenie, tem silniejsze powinno mieć za sobą dowody. Czy jest dokument jaki, dowodzący, że około r. 140 istniała, w Rzymie bogata legenda ebjonicka o ś. Piotrze[3]? Renan za całą odpowiedź odsyła nas do romansu Klemensa, a że ten należy do wieku III, przypuszcza on, że jest przerobieniem jakiegoś tekstu dawniejszego, który znany był w Rzymie około roku 120, a potem zaginął. Jest to przypuszczenie, nie więcej; nadto, przypuszczenie mylne!
Analiza bowiem romansu dowodzi, że był napisany w Syryi, tak samo jak konstytucye apostolskie i inne pod imię Klemensa podszyte pisma, które wszystkie z tych samych pochodzą czasów. Wprawdzie bohater owych przygód dziwacznych rodzi się w Rzymie, ale następne wszystkie sceny odgrywają się w Syryi, a po ostatniej porażce z Antyochii Szymon Magus ucieka do Palestyny. Ani jednem słowem autor nie objawia zamiaru, jakoby chciał przenieść dalszy ciąg wypadków do Rzymu.
Nie można nawet dowieść, że autor miał głównie lub wyłącznie na myśli Pawła; on przedewszystkiem zajęty wielkim pojedynkiem duchowym między Piotrem a Magusem. Jeżeli Magus czasem podobny jest do Pawła, to jeszcze częś-