my się stali źródłem, skądby odrodzenie na cały świat popłynęło?
Ufam, że tak. Zresztą myśmy już to zapoczątkowali.
Mordowani, ścigani, więzieni szli w kajdanach ojcowie nasi w głąb Rosji Europejskiej i Azjatyckiej. Nieśli tam imię Polski. Budowali ludność tamtejszą swojem zachowaniem, pracą, miłością ojczyzny, ludzkości całej, swą wiarą. Rosja zamknięta przed Kościołem Katolickim, została dla niego otwarta po rozbiorze Polski. Powstało na terenach Rosji do tysiąca katolickich świątyń, dźwigniętych groszem i pracą naszych rodaków.
Gdy dzieci polskie katowano w zaborze Pruskim za to, że nie chciały mówić pacierza po niemiecku, myśmy w Łodzi z katolikami, mówiącymi po niemiecku, modlili się w ich języku macierzystym i w tym języku głosili słowo Boże, chociaż to nieraz narażało nas na wielkie wysiłki, należało bowiem przemów wprost na pamięć się uczyć.
W ten sposób spełnialiśmy zakon miłości Chrystusowej, staraliśmy się być wszystkiem dla wszystkich.
A czy to nasze postępowanie szkodziło Matce—Ojczyźnie? Nie. — Owszem ono jej bardzo dopomagało, bo wiązało z nią węzłem wdzięczności. Ten najlepiej służy ojczyźnie, kto z nią łączy wszystkie narodowości, na jej terenie mieszkające, miłością a nie siłą, uciskiem.
Strona:O pracy unijnej w Polsce.djvu/09
Ta strona została uwierzytelniona.