Strona:O protagorejskim typie umysłowości.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

tam on zawzięcie dywersyfikuje — np. nie można traktować niższych stworów na równi z ludźmi jako samoczujące się osobniki, bo niby niewiadomo czy mają one w ogóle czucia; odwrotnie: gdzie potrzebna jest analiza i zwracanie uwagi na złożony jakościowo stan rzeczy, tam on unifikuje sztucznie à tort et à travers, na wielką skalę, w imię chwilowych nastawień, podnosząc heurystykę do rangi jakiegoś absolutu, a to na tle traktowania przez nogę syntez w ogóle, w związku z operowaniem tymczasowymi hypotezami, usprawiedliwionymi zupełnie w nauce. Te elementy duszy Protagorasa czynią go raz nieśmiałym aż do nędznego tchórzostwa włącznie, naprzemian z wypadkami, w których zadziwia szaleńczą wprost odwagą myśli. A dzieje się tak przeważnie, gdy UD — Protagoras opuści swe naturalne pole działania, do czego go przelewanie się problematyk nauk poszczególnych poza ich brzegi często zmusza i gdy bez odpowiedniej aparatury pojęć, nie przemyślawszy odnośnych problemów, zapuszcza się, bez wylegitymowania się, na obce sobie ontologiczne tereny. A ponieważ za nim stoi jeśli nie cała nauka, to jakaś specjalna jej gałęź, czy gałązka, więc spustoszenie, które z dobrą wiarą często szerzy, nabiera sankcji najwyższego autorytetu, wprowadzając w błąd nie tylko ludzi nauki jemu podobnych, ale i całe rzesze żądnych wiedzy laików, którym odbiera on w ten sposób prawdziwe tzw. „skarby” przeżyć, związanych z wmyślaniem się choćby w problematykę całości bytu, jeśli już nie ma mowy o jakiejś twórczości w tej dziedzinie, co przeciwdziała tworzeniu się lekceważonych dziś światopoglądów ogólnych, które, o ile mają być dążeniem do prawdy, nie mogą opierać się na jakichś sztucznie wydzielonych wyimkach (coupure) Istnienia, tylko właśnie na jego całości.
Na tle faktu zabrnięcia ontologii w hypostazyjne systemy idealistyczne w ubiegłym wieku, zdala od empirycznego stanu rzeczy, systemy graniczące z dziką wprost fantastyką spekulatywną i w związku z niesamowitym rozwojem nauk, wytworzył się słusznie chwilowo, a niesłusznie w ogóle, wrogi stosunek tych dwóch dziedzin myśli, predysponowanych raczej do zgodnego pożycia, niż do wrogości. Nie ulega wątpliwości, że sama problematyka tego stosunku jest niezmiernie trudna i tu też tkwi przyczyna konfliktu, i że dobrej woli brak jest często u stron obu, chociaż Protagoras zdaje się obecnie więcej winien, niż naukowiec specjalny lub ontolog. Mam wrażenie, że zbadanie tego, co nauki zawdzięczają filozofii, mogłoby zwalić wiele nieistotnych konfliktów. Dzieło takie, w każdym razie u nas, jest jeszcze do napisania, a nie wiem, czy jest coś podobnego w literaturze wszechświatowej. Istnieje mnóstwo nieporozumień co do