Strona:O protagorejskim typie umysłowości.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

tak niezrozumiałe. Część z nich to rzeczywiście wyraz różnych wiar, opartych jednak o przeżycia związane z obiektywną tajemnicą Istnienia, ale pewne z nich, odpowiadające wymienionemu poprzednio zamkniętemu kółku poglądów od solipsyzmu do reizmu, opartych o faktyczną strukturę Istnienia, to już nie jedynie języki, tylko poglądy, wynikające z różnego uwzględniania niezaprzeczalnych różnorodnych elementów tego Istnienia, których to poglądów walka stanowi historię filozofii w drodze ku jedynej prawdziwej ontologii.
Drugim typem Protagorasa, w przeciwieństwie do względnie prostego wiedeńskiego negatora istotności ontologicznej problematyki, jest unifikator pseudo-naukowy, jeszcze niby nie metafizyczny. Tu chodzi nie tyle o kwestię sprowadzalności poglądów, która bez nadużyć jest procederem zupełnie rozsądnym i koniecznym, ile o pomieszanie poglądów: psychologistycznego i fizykalistycznego, na tle zrównania istności, których pojęcia dla tych poglądów są podstawowymi, na tle zanegowania istnienia jedności osobowości jako istności „czysto gramatycznej”. Ale skąd się wzięły gramatyka i język o tym się nie mówi. A więc parę słów o Bertrandzie Russellu, który na spółkę z Whiteheadem stworzyli 3 tomiska „Principia Mathematica”. Nic im to nie pomogło, bo obaj stali się metafizykami w najgorszym znaczeniu tego słowa, tj. myślicielami opisującymi nie byt aktualny, tylko tworzącymi konstrukcje, w których on się zasadniczo deformuje, nic nie gorsze od tworów wyklinanej przez nich z innej strony tzw. nieokreślonej zresztą „filozofii tradycyjnej”. Russell należy do typu „emulsion-makerów”, według wyrażenia Malisoffa, redaktora „Philosophy of Science”. Cytuję dwa zasadnicze zdania z książki pt. „Analysis of matter”.
„Nie ma teoretycznej racji czemuby fala świetlna nie mogła składać się z grup zdarzeń, z których każde zawierałoby jakiś człon, mniej lub więcej podobny do drobniutkiej cząstki wzrokowego czucia”. Użyte jest umylnie słowo „Occurrence”, a nie „event” na określenie zdarzenia, bo jest jeszcze bardziej nieokreślone od słowa „event”, które jako zjawisko możnaby interpretować. Także charakterystyczna jest ta „minute part of visual percept”, które to ostatnie pojęcie brane jest tylko w znaczeniu czysto sensualistycznym, przy czym nie wchodzą w grę wspomnienia, którym Russell w „Analysis of minnd”, odmówił jakościowej różnicy w stosunku do jakości żywych aktualnych, twierdząc, że różnią się one między sobą tylko natężeniem. Jeszcze jedno: sfałszowanie stanu rzeczy dla wygody jego opisu. Wygląda to tak, jak gdyby ktoś chciał dotknąć czegoś, a jednoczenie za wszelką cenę tego właśnie nie uczynić, albo tak szybko