Strona:O protagorejskim typie umysłowości.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

jako podmiotu zdania, tym niemniej są to systemy pojęć w stosunku np. do antropologii względnie jednorodne.
Miłość do niewyraźnych przejść do tzw. „rozmycia” i zamazania będzie mu kazała nie widzieć istotnej różnicy między żywym a martwym, na tej podstawie np., że istnieją jakieś istności, o których nie możemy narazie nic określonego na ten temat powiedzieć. Ale tego nie widzi, że szereg od martwego do żywego, to nie tęcza o zamazanych przejściach, tylko szereg dysparatywnych elementów tak w fizyce, jak i w biologii i że to „rozmycie” może tu być tylko ułomnościowe. Ta sama zasada każe mu przechodzić w sposób pozornie ciągły z elektronu na jakość i odwrotnie.
Typowa jest radość Protagorasa z powodu tego faktu, że niby jeśli niewiadomo z góry która geometria pasuje lepiej dla wygodnego opisu fizykalnej kupiury świata, to niby niewiadomo wobec tego również jaka jest rzeczywistoć i nic o niej pewnego powiedzieć nie można prócz przyjęcia wygodnych konwencji. Co implikuje pojęcie wygody i samej możliwości konwencji, to Protagorasa nie obchodzi. Może być, że tak jest w poglądzie fizykalnym, ale wyrzekanie się, na tle zmiennych koniunktur fizyki, opisu rzeczywistości takiej, jaką ona jest i twierdzenie, że w ogóle czegoś takiego jednoznacznego nie ma, jest conajmniej przedwczesne i lekkomyślne. Drugi powód radości, że znaczenie pojęć fizykalnych zależy od operacji wykonywanych dla ich zdobycia i określenia, też jest wątpliwy. Wspomnę tylko fakt, że tylko dlatego mamy różne pojęcia długości, że u ich podstawy leży jedno, w stosunku do którego jedno z nich, lub ich wielość, jest względna i że sama miara, bez której operacyjnego pojęcia nie ma, jest już długością. Długość jest pojęciem pierwotnym, opartym o naszą własną przestrzenną ograniczoność cielesną i nasze ruchy w rzeczywistej przestrzeni, którymi prymitywnie ją mierzymy. Zwracam też uwagę na to, że do pomiarów innych, niż przykładanie miary, konieczne są zegary z cyferblatami, podzielonymi na równe długości przestrzenne. Zegary, jak wiadomo, nie rodzą się same, jak grzyby. Pomijam tu wszelkie konsekwencje pojęć: operacyjności, mierzenia itp. Niewczesna radość ta Protagorasa polega na niezrozumieniu tego, że bridgmanizm implikuje pewną ontologię, narazie fizykalną, która zdaje się być częścią ontologii ogólnej, obejmującej stwór żywy, którego jednym z narzędzi jest fizyka razem ze swymi instrumentami i formułami: początkiem wyjścia jest obserwator, zmieniający się w operatora; nie jest to już blade widmo, coś w rodzaju transcendentalnego podmiotu Kanta czy jakiegoś eddingtonowskiego pana X, tylko konkretny cielesny żywy osobnik, używający znaków w swym