— O, nie płacz, dziecię, dużo trudu trzeba, by dojść do szczęścia, by dobić się nieba! Im więcej cierpieć będziesz na tym świecie, tem prędzej szczęście osiągniesz swe, dziecię!.. Nazbieraj znowu stosy tego kwiecia, już ci je wicher napewno nie zmiecie...
I złotą główkę tuliła królewnej, tej jasnookiej, o twarzyczce rzewnej... potem jej znikła z przed oczu by duchy i tylko za nią szedł śpiew jakiś głuchy...
Znowu królewna od rana na łące, zeszywa maki i lilij tysiące... znowu uszyła dwie kwieciste szatki, utkane w lilje i modre bławatki...
Tkała królewna dnie całe i noce i choć niewiele już było w jej mocy, szyła wciąż, szyła i łzami skrapiała, potem w kryjówce gdzieś w lesie chowała...
Uszyła wreszcie wszystkie kwietne szaty, a cudną była, jak matka przed la-
Strona:O sześciu łabędziach.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —