Strona:Obłok w spodniach.pdf/7

Ta strona została uwierzytelniona.
PROLOG

Myśl waszą tępą,
która na mózgu rozmiękczonym marzy,
jak wypasiony lokaj na wytartej sofie,
draźnić będę pokrwawionym serca strzępem,
wyznęcam się dosyta, bezczelny i zjadliwy
w każdej strofie.

W duszy mej niema
ani jednego siwego włosa,
ani krzty starczej czułości miękkiej.
Opioruniwszy świat potęgą głosu,
idę — dwudziestodwuletni,
piękny!

O, tkliwi!
Miłość na wiolin rozkładacie,
a gbur ją gromem w burzę kotłów włoży!
Lecz tak, jak ja, nikt skręcić się nie może,
by cały — wargami stać się!