wzywając wiernych do pozdrowienia Anielskiego — nagle śpiew zamilkł i tylko cichy i poważny szept modlitwy i westchnień wnoszonych do Boga za przyczyną Najświętszéj Dziewicy ten cały tłum ludu zaległ.
Gdy dzwon zamilkł i Aniół Pański odmówiono — wyszło liczne duchowieństwo ze czterema wybranemi istotami i dziećmi szkólnemi z krzyżem na czele, na zwykłe odmawianie Różańca świętego, w czasie którego już deszcz począł padać. Po Różańcu było już zupełnie ciemno i ten cały tłum ludu rozchodził się spokojnie gdzie mógł, aby szukać przytułku, jak już wyżéj powiedziałem.
W samę uroczystość Narodzenia Matki Boskiéj, w sobotę o 6 godzinie rano stanęliśmy w Gietrzwałdzie. W całéj dość wielkiéj wsi, gdzie tylko spojrzysz, wszędzie ludu pełno jak téż już na całéj drodze ze stacyi żelaznéj kolei do wsi rosły tłumy pielgrzymów. Kościół, wznoszący się na piękném wzgórzu, już trzymany jakby w oblężeniu. Na cmentarzu, który jest dość wielki, wszyscy pomieścić się nie mogli i wielu stało lub klęczało w ogrodzie plebańskim. Najprzód wpada w oczy rozłożysty klon, na którym ukazuje się Matka Boska; widać, że go świeżo ogrodzono, aby go obronić od złupienia; mimo to kora okrywająca pień, zupełnie odarta, i od czasu do czasu trzeba było słowem napomnienia powstrzymywać pobożnych pielgrzymów, ażeby swéj skwapliwości o nabycie pamiątki nie posuwali do zupełnego zniszczenia pamiętnego drzewa.
Należało najprzód podążyć do kościoła, aby tam Panu Bogu podziękować, że szczególną łaską zaszczycił polską ziemię i nas szczęśliwie tu na to święte miejsce sprowadził. Ale jak się przecisnąć do domu Bożego? Weszliśmy do plebanii, spodziewając się, że z tamtéj strony uda się nam zdobyć sobie stanowisko, z którego by można przypatrzyć się osobom, gdy podczas odmawiania Różańca znajdować się będą w zachwyceniu W plebanii napotkaliśmy kilku księży znajomych. Jeden z nich przedstawił nas zacnemu proboszczowi gietrz-