i żeby tam odmówili litanią loretańską. Nas to początkowo ogromnie uderzyło: czemu to wszystek lud nie ma być przy tym akcie obecnym? Po bliższém zastanowieniu, poczęliśmy zdumiewać nad stósownością rozkazu. Gdyby bowiem kilkunastotysięczny lud był wyruszył do zdroju na polu, policya mogłaby to uważać za zgromadzenie pod gołém niebem, które bez pozwolenia policyjnego obyć się nie może. Inna z osób zachwyconych oświadczyła, że na Różaniec mają przybyć dopiero po 8 godz. wieczorem, a nie tak jak zwykle w ostatnich dniach o 7 godz., co było naturalném następstwem pierwszego rozkazu.
Rozumie się, że postąpiono sobie wedle rozkazu Matki Boskiéj. Po odmówieniu pierwszéj połowy litanii loretańskiéj najprzód dwie starsze, a po chwili i dwie dziewczynki przed starszemi klęczące ukłoniły się i wpadły w zachwycenie. Obecnym tam dwudziestu trzem księżom przyszło to niespodzianie, dla tego ogólne wzruszenie było tém większe. Po odmówieniu litaniii loretańskiéj prześpiewali księża „Salve Regina“, pierwsze zwrotki pieśni „O Sanctissima“ i w końcu „Magnificat“. Tymczasem zachwycone osoby wróciły do zwyczajnego stanu. Zaraz na owém miejscu badał je z kolei komisarz biskupi, w otoczeniu wszystkich obecnych księży. Wykazało się, że i tu objawiła się im Najśw. Panna w tym samym kształcie jak zwykle, ale bez aniołów i że prawą ręką pobłogosławiła zdrój. Jednéj z dziewczynek wyraźnie rozkazała, ażeby przybyła jeszcze na Różaniec wieczorny. Na mnie to zrobiło największe wrażenie, gdym usłyszał, że Matka Boska, unosząc się jakie trzy stopy nad źródłem nie twarzą lecz bokiem zwróconą była do osób zachwyconych. Była to bowiem przy tamtejszych okolicznościach jedynie odpowiednia postawa, gdyż przypadkiem stało się, że trzech czy czterech księży razem z uprzywilejowanymi osobami znajdowało się na jednéj stronie zdroju, wszyscy inni zaś na drugiéj stronie. Nadmieniam tu, że księża tam obecni pochodzili aż z trzech dyecezyi: warmińskiéj, chełmińskiéj i gnieźnieńsko-poznańskiéj.
Przy ostatniém ukazaniu się Matki Boskiéj, jak już wyżéj wspomniałem, mogłem się tylko dwom starszym osobom w ich zachwyceniu przypatrzyć. Zachwycenie dłużéj trwało jak zwykle i było tak mocne, że osoby te nietylko Różaniec upuściły z ręku, lecz téż na kolanach się utrzymać nie mogły i je trzeba było podpierać. Gdy Matka Boska błogosławiła,
Strona:Objawienia Najświętszéj Maryi Panny w Gietrzwałdzie.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.