ale łatwo poznać po niéj, że myśli jéj nie wiele zajmują się tym światem.
Twarz jéj jest jakby nieco znużona, i cała wygląda tak, jakby jéj żal było, że musi odpowiadać na zapytania. Głos ma łagodny, cichy; ruchy bardzo skromne, ubiór prostéj służącéj wiejskiéj, słowem jest to istotnie pokorna służebnica Pańska.
Ostatnią wreszcie z tych szczęśliwych osób jest Elżbieta Bylitewska, wdowa. Z powierzchowności wygląda bardzo ubogo. Na szaréj lub fioletowo anilinem farbowanéj sukni, nosi kaftanik czarny, skromny. Na głowie miewa białą chustkę, zawijaną sposobem niewiast polskich, aż pod suknią na szyi. Twarz jéj chuda, blada i już nieco pomarszczona. Oczy ma czarne, a rysy twarzy nieznaczne. Patrzy ciągle skromnie i jeżeli niekiedy ku górze swym wzrokiem rzuci, to czyni to jakby ukradkiem. W mowie jest bardzo poważna. Zwykle, gdy się odezwie, to daje pewne wskazówki, co się Najśw. Pannie podoba, a co nie. Sama jest wzorem bogobojności i ciągłéj a zupełnéj gotowości oddania się Bogu ciałem i duszą, na całkowitą służbę. Jestto obraz uosobionego ubóstwa, ufnego w miłosierdzie Boże, co wcale nie troszczy się o jutro.
Miejscowy proboszcz X. Weichsel jako troskliwy o dobro swoich parafian pasterz, przysposabiał przez miesiąc czerwiec przeszłego roku dzieci szkolne do pierwszéj spowiedzi i komunii świętéj. Do tych dzieci należała także Augusta Szafryńska. Z wielką ochotą chodziła ona na tę naukę przygotowawczą, ale ponieważ była niewielkich zdolności umysłowych, więc z obawą, aby przy egzaminie nie okryła się wstydem i nie przepadła, modliło się niewinne dziewczę gorąco w tym celu do Najśw. Maryi Panny o pomoc. Najśw. Panna wysłuchała jéj prośbę i egzamin powiódł się jéj nad wszelkie spodziewanie bardzo dobrze. Była przytem śmiałą, odważną i odpowiadała daleko lepiéj od swoich współtowarzyszek, co dotąd u niéj nigdy nie bywało.
Po egzaminie więc z katechizmu, który się odbył dnia 27 czerwca 1877 r. i aż do ósméj godziny wieczorem trwał,