Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/100

Ta strona została przepisana.
—   86   —

Tam wśród wszystkich mieszkańców Lezbosu, Makara siedziby,
Dalej, po kresy frygijskie i nieprzemierzony Helespont
Wszędy słynąłeś i swojem bogactwem i dziećmi swojemi;
Lecz gdy biedę zesłali na ciebie mieszkańcy niebiosów,
Wciąż masz walkę u grodu okropną i mężów zabójstwa.
Ochłoń z żalu, Pryamie, nadarmo w duszy się nie dręcz;
Nic ci z tego nie przyjdzie, choć będziesz najbardziej wyrzekał:
Syna mężnego nie wskrzesisz, a sobie przymnażasz niedolę“.
Na to bogu podobny, sędziwy odezwał się Pryam:
„Chcesz, bym siadł, wychowanku Zeusowy? nie siądę, dopókąd
Syn mój niepogrzebany w namiocie twoim spoczywa.
Oddaj, niechaj me oczy go ujrzą i dary bogate
Przyjmij, które przyniosłem, a niechaj ci służą, i obyś
Szczęśliw wrócił do ojców krainy, skoro dozwalasz
Żyć mi nieszczęśliwemu i słońca się cieszyć jasnością“.
Znów zaś rzekł szybkonogi Achilles, z pod oka się patrząc:
„Starcze, nie gniewaj mię teraz: już przedtem postanowiłem
Oddać tobie Hektora, bo miałem od Zeusa posłańca,
Matkę, swą rodzicielkę, córę staruszka morskiego.
Wiem też, w duszy odrazu postrzegłem, że ciebie, Pryamie,
Ktoś z mieszkańców Olimpu w okręty wprowadził achejskie.
Nie śmiał żaden-by mąż, choćby w kwiecie żywota swojego,
Wejść do obozu, bo czujnej-by straży pewno nie uszedł,
Ani zapory odsunął u bramy naszego domostwa.
Więc w mej duszy bolesnej udręczeń głębszych nie wzbudzaj,
Abym, starcze, na ciebie pod swoją się strzechą nie targnął,
Mimo, że błagasz litości, i Zeusa nie zgwałcił zakonu“.
Tak odpowiedział; zatrwożył się Pryam i słowa usłuchał.
Syn zaś Peleuszowy, jak lew, ku drzwiom poskoczywszy,
Wyszedł z izby, a z nim poskoczyli dwaj towarzysze,
Automedon i mężny Alkimos, których w drużynie
Teraz Achilles po zgonie Patrokla najbardziej polubił.
Ci z pod szlemion rumaki i muły żywo odprzęgli;
Zaczém Pryamowego zwiastuna wwodzą do izby,
Tam go sadzają na krześle, a sami z wozu kutego
Wynagrodzenie zdejmują niezmierne za głowę Hektora.
Dwie jednakowoż opończe i szatę cienko utkaną
Pozostawili, by zwłoki odziane godziwie wyprawić.
Więc służebnice przyzwawszy, kazali myć i namaścić
Ciało Hektora; na stronie atoli, by Pryam nie ujrzał,
Aby go z wielkiej żałości na widok syna nie porwał
Gniew: nie powstrzymałby wtedy się syn Peleusza — Achilles:
Mógłby się rzucić na starca i Zeusa zgwałcić wyroki.
Gdy zaś trupa umyły i wskroś namaściły oliwą,
W szatę oblekły i pięknie utkaną okryły opończą
Wziął go potém Achilles i sam na marach położył.
Zaczem dwaj towarzysze na wóz polerowny zanieśli.
Jęknął syn Peleusza, Patrokla boskiego wzywając: