Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/109

Ta strona została skorygowana.
—   95   —

Ażeby hartu nabrał, osmalić go każę.
Poczem ożóg ten w mierzwę przed wzrokiem cyklopa
Skryłem, albowiem mierzwy była pełna szopa.
Schowawszy, wzywam czeladź, by losem ciągnęła,
Którym z nich padnie ze mną zabrać się do dzieła
I ożóg wbić mu w ślepie, zawiercić co siły,
Gdy spać będzie; i losy na czterech trafiły,
Których sobie życzyłem; ja sam byłem piąty.
O zmroku wrócił cyklop w domowe zakąty...
Głaz uchylon, gdy z paszy wracały bydlęta,
Teraz spuścił i brama szczelnie już zamknięta.
Zasiadł więc i jął kozy i owce beczące
Doić, lub pod nie sadzać jagnięta ssać chcące.
Z pracą gdy się uporał prędko, znowu bierze
Dwu naszych i sporządza sobie z nich wieczerzę.
Widząc to, jam się zbliżył doń o kroków parę
I rzekłem, niosąc w ręku wina pełną czarę:
„Pij, cyklopie! po mięsie ludzkiem wino służy!
Pij duszkiem — tego wina miałem zapas duży
Na statku; lecz w rozbiciu dla ciebiem ocalił
Ten bukłak, abyś mojej biedy się użalił
I odesłał do domu. Lecz cóż! tobą miota
Gniew taki, że nikomu nie przyjdzie ochota
Z śmiertelnych, próg twej jamy przestąpić bezpiecznie.
Oj cyklopie! tyś ze mną obszedł się niegrzecznie!“
Tak rzekłem; on wziął czaszę, wychylił do spodu,
I smakując, o drugą prosił tego miodu:
„Nalej jeszcze i gadaj, jak cię zowią, brachu,
Abym wet za wet mógł cię ugościć w mym gmachu?“..
Tak mówił — a jam pełną podał mu ochotnie;
I tak trzykroć nalaną, pił głupiec trzykrotnie.
Lecz gdy mocniej ów napój jął mu łeb zawracać,
Zacząłem pochlebnemi słowy zlekka macać:
„Chcesz wiedzieć? więc ci powiem, jakie miano noszę;
Toż wzajem o gościniec obiecany proszę.
Nikt — to moje nazwisko; Niktem woła matka,
Woła rodzony ojciec i woła czeladka“.
Rzekłem — a na to jędzon odrzekł: „Słuchaj, bratku!
Nikt zjedzon będzie; jednak zjem go na ostatku.
A tych tam pierwej pożrę — ot masz podarunek!“
Ledwo rzekł, runął na wznak; powalił go trunek.
Grzbietem tarzał się w kurzu; sen ciężki kamieniem
Przygniótł go, z paszczy wino lało się strumieniem,
Mięs kęsy wycharkiwał gardłem pijaczysko.
Wraz toż kół wydobywszy, wsadziłem w ognisko
Ostrzem, i serca druhów krzepiłem, by który
W samej chwili działania nie wlazł gdzie do dziury.
Już też i kół oliwny, acz mokry, w tym żarze