Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/110

Ta strona została skorygowana.
—   96   —

Rozgrzał się i na ostrzu płomień się pokaże.
Więc wyciągam go szybko; przy mnie moje zuchy
Stali tuż i bóg jakiś dodał im otuchy:
Bo razem pochwyciwszy, cyklopowi w oko
Wbili go; jam na ożóg wdrapał się wysoko
I kręcił — tak jak świder okrętową belkę,
Gdy jeden nim kieruje, a drudzy za szelkę
Z dołu ciągną — on leci pędem wirującym —
Tak i my tym ożogiem, jak żar pałującym,
Wiercim w ślepiu, aż ostrze krwią się zakurzyło;
Rzęsy, brew szczotkowatą zarzewie spaliło,
Wszystkie włókna trzeszczały, skwarząc się w źrenicy...
Jako kowal siekierę, ukutą w kuźnicy,
Kładzie w wodę do hartu, straszny syk powstaje,
Przez co mistrz swej robocie trwałą dzielność daje —
Tak syczało cyklopskie oko pod ożogiem...
Srodze zawył, aż wyciem odtętniła srogiem
Pieczara. My ze strachu wleźli w kąt głęboko.
Cyklop z oka kół wyrwał zbryzgany posoką
I od siebie precz cisnął w zajadłej wściekłości
I jął na gwałt cyklopy wołać, co w blizkości
Mieszkali po pieczarach skał wietrznych. Ci, owi,
Usłyszawszy krzyk wielki, w pomoc cyklopowi
Przybiegli i jaskinię obiegłszy dokoła,
Pytali, co się stało i po co ich woła?
„Polifemie! co tobie, że w tej nocy ciemnej
Tak wyjesz i nam spędzasz z powiek sen przyjemny?
Czy ci jaki śmiertelnik skoty twoje kradnie?
Czy samego morduje gwałtem albo zdradnie?“
Polifem na to z jamy tak im odpowiada:
Nikt mnie zdradą morduje; to nie gwałt lecz zdrada“.
Oni na to: „Jeżeli ciebie tu w jaskini
Nikt zdradą nie morduje, ni gwałtu nie czyni,
Toś chory z Zeusa woli, nic ci nie pomożem —
Módl się do ojca twego, który włada morzem“.

Oślepiając Polifema, Odyseusz ratuje się od śmierci, ale ściąga na siebie gniew Posejdona. Teraz zaczyna się prawdziwa niedola. Eol, bóg wiatrów, rozkazuje Zefirowi pędzić statki Odyseusza do domu, a inne wiatry dał mu w miechu zamknięte; ale gdy już zbliżał się do Itaki, usnął znużony, a jego towarzysze, mniemając, że w mięchu znajdują się skarby, rozwiązują go, aby je obejrzeć... Wymykają się wiatry i odrzucają nawy napowrót do wyspy Eola. Odpędzony przez Eola, który poznał, że nad nim ciąży gniew bogów, dopłynął tułacz do kraju Lestrygonów; ci ludożercy zatapiają jego nawy prócz tej, na której znajdował się sam Odyseusz. Na wyspie Eei czarodziejka Kirke zamienia towarzyszów jego w wieprzki; na szczęście Odyseusz pozyskuje miłość czarodziejki, wyzwala swoich i po rocznym u niej pobycie udaje się do krainy zmarłych, żeby tam od wieszcza Tejrezyasza dowiedzieć się swojej przyszłości. Tu, u wnijścia do Erebu zarzyna dla uczczenia zmarłych kozła i barana; do ich krwi tłoczą się dusze, a Odyseusz poznaje w ciżbie swoją matkę, Agamemnona, Achillesa i t. d. Tejrezyasz oznajmia mu, że po wielu przygodach wróci do domu, ale sam jeden. Odyseusz widzi w głębi Hadesu sędzię Minosa, udręczenia Tytyosa, Tantala, Syzyfa, poczem wraca na wyspę Eeję, a stąd przepłynąwszy obok wyspy Syren, pomiędzy Scyllą i Charybdą, które mu porwały sześciu