Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/128

Ta strona została skorygowana.
—   114   —

Wiek zwątlił, nie odbieżcie wśród krwawej rozprawy.
Hańbaby była, gdyby pośród dzielnej wiary
Przed młodszymi druhami legł wojownik stary,
Co ma brodę i włosy srebrzy szron siwizny,
Leżał w kurzu, konając, wierny syn ojczyzny,
Wstyd krwią oblany ręką zasłaniając oku —
O, jakże pali hańba takiego widoku!
Gdyby tak nagi leżał! — Młodym zaś przystoi
Wszystko, póki urocze kwiecie młodość stroi:
Bohater — dziw dla mężów, ulubieniec dziewic,
Póki żyw — gdy polegnie, piękny jak królewic.
Więc stójcie jak mur, w ziemię niech wryje się noga,
We wargę zatopi ząb! — Tak czekajcie wroga!

(J. Czubek).

V. Mimnermos.
I.

My jak liście, gdy wiosny kwiatorodna pora
Ożyje, kiedy słońca znów błyśnie oblicze,
Radujem się młodości kwiatem do wieczora,
Ni rozkosze od bogów ważąc, ni słodycze.
W tem Kery[1] czarne zeszły; ta starości nici
Ciężkiej, trudnej piastuje, a tamta śmierć trzyma.
I póki słońca promień po ziemi nam świeci,
Póty owoc przez chwilę pieścimy oczyma;
Lecz gdy pora pogody zejdzie z swej koleje,
Wtedy śmierć pożądańsza niż pasmo żywota.
I zewsząd troska spada; człek nędzą więdnieje
I trwogi niezliczone kołaczą we wrota:
Ten żałuje swych dziatek, boleść serce krwawi
I z tęsknym żalem w ziemię do Hadesu schodzi;
Innemu ciężki umysł chorobą się trawi.
Każdego swój od Zeusa pocisk zła ugodzi.

(A. Walicki).


II.

Życież to, gdy odwróci lice Kiprys[2] złota?
Bywaj, śmierci! gdy zmierzchnie miłośna ochota,
Rozkosz tajnie kradziona i słodkie szeptanie,
Co nam wonią potrząsa żywota zaranie.
Bo gdy się już raz starość zgarbiona przywlecze,
Człowiek zrobi się lepszy, lecz krasa uciecze:
W sercu ciągle kłopoty i troskę masz wieczną,

  1. Boginie śmierci.
  2. Afrodyta.