Tułacz bezdomy, wygnaniec tej ziemi,
Wróci, by spełnić zbrodni domu miarkę,
Wróci, a w dom go nie przyjmą rodzica,
Co wtedy będzie w zimnym już spał grobie...
Wiecznie pragną szczęścia śmiertelnicy,
Każdy do swej woła je świetlicy,
A niebezpieczny doma to gość.
Ot i Atryda, co z woli bogów
Zwyciężcą wraca do swoich progów,
Jeśli swych ojców odpłaci złość,
Jeżeli padnie krwawą ofiarą:
Któż uwierzy, że póki żywota,
Szczęścia się jego nić utrzyma złota,
Co senną tak pierzcha marą...
Agamemnon (za sceną). Och! och! śmiertelną odebrałem ranę.
Półchór 1. Cicho! ktoś wola o ranie śmiertelnej.
Agamemnon (za sceną).} Och! och! raz drugi cios mnie śmierci trafił.
Półchór 2. To jest jęk króla — zbrodnia się snać stała.
Radźmyż więc z sobą, co czynić należy.
Półchór 1. Ja podam radę: należy okrzykiem
Zwołać natychmiast przed pałac mieszkańców.
Półchór 2. Jabym zaś radził wpaść zaraz do domu
I na gorącym ich napaść uczynku.
Półchór 1. I ja podzielam tę radę i mówię:
Trzeba coś działać. Zwlekać nie należy.
Półchór 2. Lecz i ostrożność potrzebna, bo zwykle
Taki początek tyranidy bywa.
Półchór 1. My tu zwlekamy, a oni na hańbę
Naszą nie dają swym usypiać dłoniom.
Półchór 2. Nie wiem, co mowa pomoże do rady.
Kto czyni, ton się naradza zarazem.
Półchór 1. I ja tak myślę, boć mową zaiste
Raz zabitego nie wskrzesimy nigdy.
Półchór 2. Jeśli tak będzie, mamyż dom ten stary
Rzucić na pastwę bezczelnym książętom?
Półchór 1. Nie! umrzeć raczej, niżli znieść rzecz taką.
Stokroć — bo milsza śmierć od tyranidy.
Półchór 2. Ale czy z jęków tych wolno nam wnosić,
Że król w istocie doma jest zabity.
Półchór 1. Mówić to wolno, co się wie dokładnie:
Inna przypuszczać jest, a inna wiedzieć.
Półchór 2. Temu to zdaniu dank mój oddać muszę:
Należy wiedzieć, jak się ma Atryda.