Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/174

Ta strona została przepisana.
—   160   —

Eteokl, który przy obronie kraju
Legł, dzielnie walcząc, śmiercią bohatera,
Niechaj ma pogrzeb, niechaj cześć odbiera
W świętych obiatach, według obyczaju.
Ale brat jego, ów Polinik srogi,
Ten zbieg z wygnania, co wyciągnął w pole,
By spalić miasto z domowemi bogi,
Wypić krew bratnią, narzucić niewolę:
Tego nie uczci ni łza, ni mogiła.
Owszem mój rozkaz miastu zapowiada,
By leżał nagi, jako zdobycz miła
Dla psów żarłocznych, dla ptaków biesiada.
Tak chcę. — I za mnie nigdy nie ujrzycie,
By zły był z dobrym porównan w zaszczycie;
Lecz prawy kraju syn, zawsze i wszędzie,
Żyw czy umarły, kochanym mi będzie.

W tem wbiega Strażnik, który pilnował ciała Polinika, donosząc z trwogą a starając się zrzucić z siebie wszelkią odpowiedzialność, że trup został pogrzebany niewiadomym sposobem. Chór lękliwie wypowiada przypuszczenie, że sprawcami są tu może sami bogowie; ale skarcony przez Kreona, milknie i słucha wywodu króla, który się domyśla, że pewnie niechętni mu w państwie straż przekupili:

Siła klęsk ciąży na ludziach, a przecie
Klęska pieniędzy najzgubniejsza w świecie!
Bo pieniądz grody i strzechy pustoszy,
Pieniądz i z prawych serc uczciwość płoszy,
Uczy podstępem osiągać złe cele,
Czynów haniebnych dopuszczać się śmiele.
Lecz sprawiedliwość takich nie prześlepi,
Których do złego widok zysku krzepi.

Zapowiada więc, że strażnicy strasznemi mękami odpowiedzą za zniknięcie trupa, jeżeli sprawcy nie odnajdą. Chór śpiewa pieśń o potędze człowieka, dopóki jest prawom bożym posłuszny i rozumem się rządzi; rozwija też w końcu motyw podany przez króla:
Strofa 1.

Wiele jest dziwów, a przecie
Człowiek - największy dziw w świecie.
On-to w siną głębię mórz
Oślep się rzuca, nie zważa,
Czy go pęd ryczących burz
Po drżących prądach wytarza.
On wielkiej bogini — Ziemi
Nieśmiertelnej, niezmęczonej
Rok w rok pługami konnemi
Pruje brzemię w różne strony.

Antystrofa 1.

W jego rozstawione sieci
Ród leciuchny ptasząt leci:
Człowieka przemyślny um
Chwyta w splątane pętlice
I leśnych zwierząt tłum
I wód łuskate dziedzice.
Człowieka wola łagodzi
Najdziksze potwory gór
W jego jarzmie milczkiem chodzi
I koń grzywiasty i tur.

Strofa 2.

Człowieka darem — słowa grom
W człowieku górnej myśli dom,
A w myślach swych badawczy człek
Przyszłości nawet odgadł bieg.