Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/185

Ta strona została przepisana.
—   171   —

Gdy złe przewrotne, z radością ich siła
Dobywa, z Hadu a cne tam posyła.
Co o tem trzymać? Chwalić je?.. Toż chwalę;
Lecz bóstwa złemi zdają mi się wcale.

Pozyskawszy ufność, dostaje też i łuk i owe sławne strzały Heraklesowe; a więc osiąga cel zamierzony; ale wtem Filoktet doznaje ataku cierpienia, który kończy się omdleniem i snem.

Filoktet.  Już ból się zbliża... Nieszczęśliweż życie!
Nie uciekajcie! widzicie, widzicie!
Królu Itaki! oby w twojem łonie
Zawrzał ból, który ja cierpię w tej chwili.
Wodzowie wojska, o! Agamemnonie,
O! Menelaju! obyście żywili
Ten żar tak długo, jak on we mnie płonie!
O! śmierci, śmierci codzień upragniona,
Przecz nie przybywasz na moje wołanie?
O! zacny synu, ujmij mnie w ramiona,
I spal mnie, spal mnie, szlachetny młodzianie,
Lemnejskim ogniem; tak jak moje ręce
Potomka Zeusa[1] spaliły...

Podczas snu Filokteta, Neoptolem wzruszony jego cierpieniami, nie chce podstępem zdobytej broni zabierać i uciekać, lecz pragnie samego Filokteta zawieść do Troi; postanawia mu więc odkryć prawdą i uzyskać jego przyzwolenie. Po przebudzeniu się nieszczęśliwego wszczyna się między nimi następna rozmowa:

Neopt.  Więc nic nie kryję: popłyniesz do Troi,
Gdzie z Atrydami grecka flota stoi.
Filokt.  Przebóg! co mówisz?
Neopt.  Nie jęcz-że daremnie
Lecz wprzód wysłuchaj.
Filokt.  Co chcesz zrobić zemną?
Neopt.  Chcę naprzód z twojej wygoić cię rany,
A potem z tobą burzyć Troi ściany.
Filokt.  Takież istotnie są twoje żądania?
Neopt.  Ciężka konieczność do tego mnie skłania,
Lecz ty się przeto nie gniewaj daremnie.
Filokt.  Zgubiony jestem, nieszczęśliwy, zdrada!
Gościu, ty, gościu! czemu godzisz we mnie?
Oddaj mi łuk mój jaknajprędzej.
Neopt.  Biada,
Nie mogę! Dobrem, powinnością moją
Jest tym ulegać, co na czele stoją.
Filokt.  Wszechzgrozo! ogniu, gotujący zbrodnię!
Coś ze mną zrobił? Oszukał niegodnie,
I nie wstyd tobie, że błagam zbolały,
Na klęczkach ciebie? Z tym łukiem i strzały

  1. Heraklesa