Hekaba. Oznajm, żem najnędzniejszą istotą na świecie.
Poliks. Bądź zdrowa, matko, i ty, Kasandro, bądź zdrowa!
Hekaba. Niech zdrowiem inni cieszą się, ale nie matka.
Poliks. Bądź zdrów u jezdnych Traków, bracie Polidorze!
Hekaba. Jeśli żyje; lecz wątpię. Zewsząd złe się wali.
Poliks. Żyje i konającej tobie zamknie oczy.
Hekaba. Udręczenie zabiło mnie, nim śmierć nadeszła.
Poliks. Wiedź mię, Odysie, głowę zakrywszy rańtuchem,
Bo słysząc żal rodzicy, przed śmiercią me serce
Rozpada się — a matkę nęka córki skarga!
O światło! jeszcze promień twój powitać mogę!
Hekaba. Co tu począć? Czy do kolan
Przypaść Agamemnona, lub milczkiem znieść klęskę?
Agam. Przecz jęczysz, odwróciwszy twarz od mojej twarzy,
I nie mówisz, kto to jest[1] i co się tu stało?
Hekaba. (na stronie) A gdy mnie niewolnicą i nieprzyjaciółką
Mieniąc, odepchnie, bólu tem sobie przyczynię!
Agam. Nie jestem wieszczem, abym życzenia twej duszy
Mógł odgadnąć, nie słysząc ich z ust twych wyraźnie.
Hekaba. (na stronie) Może nieprzyjaznego upatruję ducha
W onym mylnie: on może zawiścią nie dyszy!
Agam. Nuż chcesz, bym nic nie wiedział o tem, nasze chęci
Zgadzają się; ja także nie chcę nic usłyszeć.
Hekaba. (na stronie) Bez męża tego pomścić niepodobna śmierci
Dzieci moich? więc czemuż namyślam się jeszcze?
Uda się lub nie uda, odważyć się trzeba.
Agamemnonie! u nóg twoich błagam ciebie,
Dotykając prawicy twej szczęsnej i brody.
Agam. Czego pragniesz? azali wolności zażywać
Do końca życia? tego dostąpisz z łatwością.
Hekaba. Nie o to chodzi. Byle ukarać zbrodniarzy,
Przez cale życie dźwigać chcę jarzmo niewoli.
Agam. O jakąż tedy pomoc zamyślasz mnie prosić?
Hekaba. Nie o taką, zaiste, jaką myślisz, królu!
Widzisz trupa, którego oblewam tu łzami?
Lecz słuchaj, czemu plackiem padłam do twych kolan.
Cierpliwie zniosę krzywdy, jeśli zdaniem twojem
- ↑ Pytanie to stosuje się do zwłok Polidora.