Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/192

Ta strona została przepisana.
—   178   —

Cierpię je zasłużenie; inaczej daj pomoc,
Mszcząc się na przyjacielu mym najbezbożniejszym,
Co przed bogami w ziemi i w niebie obawy
Nie mając, tak bezbożnej zbrodni się dopuścił.
On, który często u mnie przy gościnnym stole
Siedząc, najmilszym bywał gościem w liczbie gości
I doznał wszelkich względów należnych, on, mówię,
Zabił syna i, kiedy już życie mu wydarł,
Nic uczcił nawet grobem, lecz puścił na morze.
My iście, niewolnice i słabe istoty,
Lecz bogów rządy silne, ich zakon potężny.
Wierzyć w bogów ten zakon uczy nas i on nam
Stanowi, co w tem życiu słuszne i niesłuszne.
Pod twoją on opieką. Jeżeli zagładzie
Ulegnie i nie wezmą w zapłacie ci kary,
Co gości zabijają i depczą zuchwale
Świątynie bogów, wówczas w rodzie ludzkim niema
Nic już trwałego wcale. Na hańbę to przeto
Podawszy, miej wzgląd na mnie i litość nademną!
Jak malarz stań i wejrzyj na mnie z oddalenia
I zapatrz się dokładnie na złe, co mnie dręczy![1]
Oto ja sługa twoja, niegdyś pani można,
Niegdyś w dzieci bogata, dziś stara, bezdzietna,
Bezdoma, opuszczona, z niewiast najbiedniejsza!

(Agamemnon odwraca się).

Och! biada mi! dokąd ze unosi cię noga?
Widocznie nie nie wskóram. Ach biada mi biednej!
Przecz śmiertelni wnikamy, jak słuszna, we wszystkie
Umiejętności z trudem, a sztuki namowy,
Co jodynie sercami ludzi powoduje,
Gruntowniej za zapłatą nikt z nas się nie stara
Nauczyć się, abyśmy ludzi nastroili
Gwoli sobie i oraz dopięli swojego.
Któż może jeszcze łudzić się szczęścia nadzieją?
Tak liczne miałam dzieci; nie mam ich już teraz,
Ja sama branka doli zażywam sromotnej,
A tam widzę ot! kłęby dymu ponad miastem!
Może niedorzeczności dowodem to będzie,
Wmieszać w tę rzecz Cyprydę. Przyzywam ją jednak.
Przy tobie się znajduje, królu, córka moja,
Wieszczka, którą Kasandrą lud Frygów nazywa.
Jakież jej życzliwości swojej dasz dowody?...
Słuchaj dalej: zmarłego tu oto oglądasz.

  1. To znaczy: popatrz na mnie bezstronnie.