Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/200

Ta strona została skorygowana.
—   186   —

Kiełbaśnik.  Lecz ludem rządzić czy zdoła ma głowa?
Niewolnik I.  Fraszka! rób dalej to, co teraz robisz:
Sprawy tak mieszaj, jak kiszki sposobisz,
Mięsa przeróżne mieszając bez braku —
Dowcipem kuchty osłodź je dla smaku!
By rządzić, wszystkie posiadasz przymioty:
Masz kram, głos straszny, pochodzisz z hołoty;
Wszystko do rządów potrzebne jest w tobie,
A wieszczba z Pityą zgadzają się obie.
Spraw więc obiatę dla gapiów patrona,
Uwieńcz skroń swoją, kpa zaś Paflagona
Turbuj wet za wet.

Kiełbaśnik zapewniony, że rycerze, nienawidzący Paflagończyka, dopomogą jego przeciwnikowi, przyjmuje propozycyę. W pierwszem starciu się obu, Chór rycerzy bez ogródki wymyśla Paflagonowi, wołając do Kiełbaśnika:

Bij, wal zbója, potwarcę rycerskiego znaku!
Mytnika, łapigrosza, bezdenną kałużę
I łotra, łotra, tysiąc to razy powtórzę,
Gdyż tysiąc razy na dzień złożył dowód tego.
Nuże! pędź, grzmoć, bij łotra, piecz go do żywego,
Wszak my z tobą! puść finfę, zakadź mu pod nosem,
Gdy zaś będziesz nacierał, ryknij strasznym głosem,
Lecz strzeż się, by ci nie zemknął...

Z utarczki na słowa wychodzi Kiełbaśnik zwycięsko; Paflagończyk wybiega rozzłoszczony. Tu następuje właściwa komedyi greckiej przerwa w akcyi, zapełniona tak zwaną „parabazą“, t. j przemową chóru do publiczności, wypowiadającą poglądy autora polityczne lub literackie, częstokroć zgoła się z treścią sztuki nie wiążące. Przytaczamy tu część parabazy I-ej, przedstawiającej zdanie Arystofanesa o dawniejszych komedyopisarzach i o trudnościach tego zawodu.

Bo z autorstwem dziś komedyj łączą się najcięższe znoje;
Każdy do niej się umizga, — ona skąpi względy swoje.
Wie on nadto, że dziś u nas zmienne jak wiatr są fawory,
Że nasz lud swych ulubieńców w późnym wieku zdradzać skory.
Zna on Magna[1] los, cierpienia, gdy mu włosy pobielały,
Magna, który za swe Chóry mnóstwo miał tryumfów chwały,
Co wprowadzał wam na scenę ptasząt śpiewy, cyter dźwięki,
Chóry Lidów, chrząszczów Chóry, ba i nawet żabie jęki,
Przecież was nie zadowolił, bo gdy nadszedł wiek zgrzybiały,
Gdy mu brakło już dowcipu — wszystkie ławy nań świstały!
Pomni autor też Kratyna[2], co na sławy wartkiej fali
Płynął jak po niwach strumień, a wyrwawszy gdzieś w oddali

  1. Magnes Ikaryjczyk był jednym z najzdolniejszych poprzedników Arystofanesa; utwory jego zjednały mu 11 razy palmę zwycięską. Z następnych słów Chóru okazuje się, że nie szczędził on wysiłku fantazyi, aby tylko rozweselić kapryśną publiczność. Z komedyj jego nie doszła żadna naszych czasów.
  2. Kratynos, syn Kallimedesa (żył 519—422 r.), był największym komedyopisarzem greckim obok Arystofanesa. On to stworzył pierwszy ze starej komedyi greckiej komedyę polityczną, a w sztukach jego łączył się niezrównany dowcip z tak nieustraszoną śmiałością, że nawet Peryklesowi nic płazem nie puszczał. Jako starzec 96-cio letni otrzymał nagrodę za komedyę „Pytine“ (Flaszka) — a do jej napisania miały go skłonić sarkastyczne przycinki Arystofanesa w guście powyższych.