Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/241

Ta strona została skorygowana.
—   227   —

Bym nikomu nie mówił, ni uczynił jawnem —
Iż koniecznie powierzyć już ci teraz muszę.
Megaron.  Wiedz, że co mnie powierzysz, jakbyś rzucił w wodę.
Kallikles.  Obejrzyj się dokoła, ażeby nas jaki
Świadek tu nie podsłuchał — a obejrzyj dobrze.
Megaron.  Słucham cię, co mi powiesz.
Kallikles.  Milczysz, to więc powiem.
Kiedy stąd za granicę wyjeżdżał Charmides,
Skarb mi wskazał w tym domu — tu w jednym pokoju —
Lecz oglądaj się dobrze.
Megaron.  Tu niemasz nikogo.
Kallikles.  Około trzech tysięcy Filipów[1], a płacząc
Zaklinał mnie na przyjaźń, na uczciwość moją,
Abym jego synowi tego nie powiedział...
A teraz gdy powróci, oddam mu w całości;
Jeśli go zaś co spotka, znajdzie córka jego,
Którą on mi powierzył, taki przecież posag,
Iż ją jakoś uczciwie będę mógł dać za mąż.
Megaron.  Bogowie nieśmiertelni! Jakże kilku słowy
Prędko mię przerobiłeś! Inny tu przyszedłem...
Kallikles.  .....Mów, co miałem robić?
Czy miałem mu skarb wskazać przeciw woli ojca
I mimo jego prośby? Czy miałem dozwolić,
Ażeby domu tego został inny panem,
Któryby razem z domem kupił skarb ukryty?
Ja raczej dom kupiłem i dałem pieniądze
Z przyczyny tego skarbu, bym go cały oddał
Przyjacielowi memu. Lecz go nie kupiłem
Dla siebie i dla zysku — tak, tylko dla niego
Za me własne pieniądze...
Taka więc moja zbrodnia, taka moja chciwość!
Czy dla tych moich czynów tak źle o mnie mówią?
Megaron.  Dosyć już pokonałeś swego gromiciela,
I usta mu zamknąłeś, nie mam co powiedzieć...

(zostawszy sam)

.....Nie masz zaiste nic ani głupszego,
Nic więcej błazeńskiego, ani kłamliwszego,
Ani gadatliwszego, ani zuchwalszego,
Nic coby skorszem było do krzywoprzysięstwa,
Jak owo zbijobruki, których plotkarzami
Nazywają; a jednak i ja do ich cechu
Należę, iż dawałem ucho ich szalbierstwom.
Wszystko oni chcą wiedzieć, chociaż nic nie wiedzą;
Co kto ma w głębi duszy, lub mieć ma — już wiedzą.

  1. Moneta złota bita za Filipa macedońskiego, wartości około 40 zł.