I ten zdobycz tam weźmie, który panu memu
Odważy się zajść drogę... Lecz ja skoro wezmę
Łuk i sajdak i strzały, hełm wsadzę na głowę,
Spokojnie w mym namiocie snu używać będę.
Euklio. Precz! mówię ci, precz zaraz, dalej precz mi z domu!
Cóż się wkoło oglądasz tem świdrzącem okiem (bije ją).
Stafila. Czemuż mnie nędzną bijesz?
Euklio. Abyś nędzną była
I nędzne wiodła życie, godne twojej złości.
Stafila. Dla jakiejże przyczyny wypychasz mię z domu?
Euklio. Tobie się mam tłómaczyć, ty stary tłomoku?
Precz mi zaraz ode drzwi! Tam! Patrz, jak to lezie!
Czy ty wiesz, co cię spotka? Doprawdy, jak schwycę
Kij lub kolec do ręki, to ja cię nauczę
Większymi postępować od żółwich krokami.
Stafila. Niech raczej z woli bogów na stryczku zawisnę,
Bylem ci w taki sposób dłużej nie służyła.
Euklio. O, jak pod nosem mruczy niegodziwa jędza!
Zobaczysz, ja ci ślepia wyżgam, czarownico,
Ażebyś mnie nie mogła szpiegować, co robię.
Precz! Dalej! Jeszcze dalej! Jeszcze dalej! Stójże!
W tem miejscu! a pamiętaj, jeśli się stąd ruszysz,
Choćby na jeden palec, albo i na włosek,
Lub jeśli się obejrzysz, zanim ci rozkażę,
Zaraz na szubienicy nauczysz się słuchać...
Stafila. Czy domu mam pilnować, by go kto nie ukradł?
U nas złodziej nie bardzo pewnie się obłowi:
W czterech kątach piec piąty, pył i pajęczyna.
Euklio. Więc pająków, mówię ci, żebyś pilnowała.
Jestem biedny, wiem o tem; znoszę, co Bóg zsyła.
Idź do dom! zawrzyj wrota! ja niedługo wrócę;
A pamiętaj, obcego do domu nie wpuszczać!
Ogień zgaś, by się komu poń przyjść nie zachciało,
I nie było powodu, aby kto przychodził.
Bo jeśli ogień znajdę, ja ci go wygaszę.
Gdyby kto wody żądał, powiedz, że wyciekła;