Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/251

Ta strona została skorygowana.
—   237   —

Że silniej w podległości trzyma mus i siła
Niźli słodkie ogniwo mocy przywiązania...
Tak mniemam i tem mego popieram mniemania:
Kto pod obuchem grozy powinność swą czyni,
Strzeże się tylko oka tej czułej mistrzyni,
Ale gdy go ujść może, inną ścieżkę bierze.
Tylko kto z przywiązania czyni, czyni szczerze.
Strzeże się sam obecny, nieobecny wszędzie,
Tenże sam stale, zawsze nieodmienny będzie;
Mądry ojciec swym dzieciom nawykać pozwoli
Czynić dobrze, nie z musu, lecz z ich własnej woli.
To jest, co różni pana od ojca; inaczej
Kto czyni, nie umie być ojcem, niech wybaczy —
Lecz nie ten-że to, o kim mowa? Tak, on właśnie,
Jakiś smutny! niesie mi, ręczę, zwykłe waśnie.
Witam cię, Demeaszu, w zdrowiu dobrem, stałem?
Demeasz.  Dobrze, iż cię znajduję... ciebie też szukałem.
Micyon.  Czemużesz smutny?
Demeasz.  Pytasz? czyż ojciec Eschina
Ma być rad?...
Micyon.  Nie mówiłem?... Otóż już zaczyna.
Cóż zrobił?
Demeasz.  Co? ten, który nie zna wstydu granic,
Ani się kogo boi, co prawa ma za nic?
Bo, że jego dawniejsze postępki pominę,
Co dziś zrobił!
Micyon.  Powiedz-że! odkryj jego winę.
Demeasz.  Oto, drzwi wybił... oto naszedł na dom cudzy,
Zbił właściciela domu, którego i słudzy
Śmiertelnie zbici. Niedość!... Całe miasto krzyczy
Na ten gwałt... Tylkom stanął, zaraz ta rozpusta
Doszła mnie, bo nią wszystkich zatrudnione usta.
Jeżeli mam porównać niepodobnych sobie,
Nie maż on wzoru w brata swojego osobie,
Który majątek zbiera, na wsi siedzi skromnie,
Nie robi głupstw, któreby sięgały aż do mnie!
Lecz co tu o nim mówię, do ciebie jest mową,
Boś ty przyczyną rozpust jego początkową.
Micyon.  Nic niesprawiedliwszego nad człeka bez zdania,
Bo czego sam nie zrobił, wszystkiemu przygania.
Demeasz.  Do kogóż-to?...
Micyon.  Do ciebie... bo w tem sądzisz krzywo;
Bo nie jest, wierz mi, nie jest błędem jako żywo
(Wyjąwszy to, co słyszę, co chcę poznać wprzody),
Że się bawi uczciwie czasem człowiek młody.
Bo jeśliśmy się i ty i ja nie bawili,
Tośmy nie mieli na to, gdyśmy młodzi byli.
Coś z niedostatku robił, niesłusznie zwiesz cnotą;