Anno, siostro, bezsenność dręczyła mię do dnia.
Jakiegoż w moje progi puściłam przychodnia!
Jaki w nim wdzięk z powagą, jak pierś nie zna trwogi,
Niepłonnie go być mienisz pokrewnionym z bogi.
Jak wywierał na niego Wyrok[1] siły swoje!
Jak wzruszające litość opowiadał boje!
Gdybym sobie już była stale nie przysięgła,
Abym w małżeńskie jarzmo z nikim się nie wprzęgła,
Gdyby nie wstręt do związków z żałosnej przyczyny:
Ten tylko byłby godnym wciągnąć mnie do winy.
Wyznam przed tobą, siostro, po przeciętej parze,
Gdy bratnia ręka zlała krwią męża ołtarze[2]
Ten jeden w moich zmysłach czułość wzbudzić umiał,
Ten dawne wskrzesić ognie, które żal przytłumiał.
Ale niech się wprzód ziemia podemną zawali,
Niech na mnie Jowisz piorun ognisty zapali,
I między blade strąci Erebu straszydła,
Niżeli święte wstydu przestąpię prawidła!
Tamten, co pierwsze moje skłonności ku sobie
Jak w życiu miał jedyne, tak niech ma i w grobie“.
Rzekłszy, łzy na swe łono upuszcza obficie.
Na to Anna: „O, siostro, droższa mi nad życie!
Czemu tęsknotą nikniesz w samym wieku kwiecie?
Bez dziatek, bez największej rozkoszy na świecie?
Co stad za korzyść mają popioły i cienie?
Alboż nie dosyć długie twoje udręczenie?
Wzgardziłaś zalotników potęgą i skarby
I w Tyrze i możnego w Afryce Hyarby;
Do libijskich cię królów skłonność nie prowadzi,
Ale nie gardź miłością, która serce radzi.
Zastanów się z uwagą, jakie masz sąsiady:
Tu krążą wyuzdanych Numidów gromady,
Stąd nas Getulów srogich krainy obległy...
Pomnij, że brat zawzięty gotuje nachody
I pragnie z ziemią zrównać wznoszące się grody.
Wierzę, iż bogów łaska, przychylność Junony
Trojański zastęp w nasze przypławiła strony.
O, siostro! wprędce będziesz oglądać radośnie,
Jak się państwo rozszerzy, jak twe miasto wzrośnie,
Jeśli przez to małżeństwo, na pożytki wieczne,
Trojany z Fenikami połączysz waleczne.
Tylko ty błagaj bogów, a czyń uczty hojne,
Znajdą się przewlec odjazd pozory przystojne...“
Większą po tej rozmowie ognie wzięły żywość,
Wzmagały się nadzieje...
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/270
Ta strona została skorygowana.
— 256 —