Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/273

Ta strona została skorygowana.
—   259   —

I dziś z wielkiem imieniem wstąpię w kraj ponury.
Wzniosłam gród wiekopomny, widziałam swe mury;
Ukarałam na bracie z małżonkiem czyn krwawy,
Szczęsna, ach nadto szczęsna! gdyby tylko nawy
Trojańskie nie przybyły w tę krainę!...
Niechaj z morza Dardańczyk widzi blask płomieni
I niesie z sobą straszne śmierci mej widziadła!“
Rzekła; w tych słowach widzą przytomni, iż padła;
Krwią ręce zabroczone, miecz kurzy się zlany.
Żałobnemi krzykami brzmią wysokie ściany;
Rozległa się wieść smutna po wzruszonem mieście;
Po domach żale, płacze, kwilenia niewieście,
Powietrze napełnione przeciągłemi jęki,
Właśnie jakgdyby padał z nieprzyjaciół ręki
Kartagi lub dawnego Tyru mur zdobyty,
A i ludzkie i boskie zajął pożar szczyty.
Śpieszy Anna, żałosną wieścią przerażona,
Drze lice i razami nie oszczędza łona,
Wzywając konającej mową nadaremną:
„Ten był zamysł twój, siostro, ten podstęp przedemną!
W tym celu wzniosłaś ołtarz, miałaś stos zapalić!
Na cóż się opuszczona będę najprzód żalić?
Czy, żeś nie dała w śmierci towarzyszyć sobie?
Ach, w jednej chwili jeden cios zgubiłby obie!
Sama stawiałam, sama czyniłam wezwanie
Bogów, bym cię znalazła w tak okropnym stanie!
Mnie i siebie i naród i starszyznę razem
I miasto twoje, siostro, niszczysz tem żelazem.
Dajcie mi czystej wody, na lany wyleję
I schwycę usty ducha, jeśli jeszcze tleje“.
Tak płacze, na wierzch weszła i ująwszy w dłonie
Konającą tuliła siostrę na swem łonie
I ocierała szatą krew, która ją broczy.
Ta siliła się podnieść ociężałe oczy,
Znowu mdleje; pierś rana głęboko rozdarła;
Potrzykroć się podniosła i na ręce wsparła,
Trzykroć padła na łoże i zbłąkanym wzrokiem
Szukała światła, jękła nad światła widokiem.

(Fr. Ks. Dmochowski).
Opuściwszy Kartaginę, Eneasz znów zostaje zapędzony do Sycylii, gdzie uprzejmie przyjęty, obchodzi rocznicę śmierci ojca, czyniąc ofiarę na grobie jego i wydając igrzyska. Wtem Trojanki podpalają swoje okręty; cztery z nich spłonęło. Eneasz przestrzeżony we śnie przez ojca, pozostawia kobiety i starców niedołężnych w Sycylii, a sam z wyborem mężów do Italii pośpiesza. Przybywszy do Kum zasięga wieszczby u Sybilli o przyszłości, w jej towarzystwie schodzi do świata podziemnego, gdzie na widok jego Dydona szybko ucieka, a Anchizes przepowiada mu przyszłe losy Albańczyków i Rzymian, a między innemi wielbi Marcella, syna Oktawii, zmarłego w wieku młodzieńczym. Ze świata podziemnego powraca przez bramę z kości słoniowej do swych towarzyszy, opuszcza Kumy i udaje się do Kajety.