O nie! zniszczenia pragną ojczystego grodu
Dla pociechy wroga Parta!
Od lwów gorsi i wilków; boć własnego rodu
I bestya szczędzi zażarta!
Porwaniście wściekłością, czy nadludzką siłą?
Mówcie: co wam walczyć każe?
Milczą: zdrętwienie szału umysły przeszyło,
Bladością zbielały twarze!
Tak jest: to nas porywa losu kolej mściwa!
Bratobójstwa ciszy brzemię!
To o pomstę fatalna krew Remusa wzywa
Na wirki wsiąkła w tę ziemię!
Jowisz grotami straszny ognistemi
Jedynie dotąd czczony był za pana;
Dziś boski August panem jest na ziemi,
Gdy mu Brytania i Persya poddana.
A dawnoż jeszcze, jak Krassa żołnierze
(O obyczaje! o rodzime progi!)
Dla obcych dziewek przynieśli w ofierze
Zaszczyt rzymskiego puklerza i togi![1]
O wieczna hańbo! syn włoskiej ojczyzny,
Nad rolą teścia Azyaty schylony,
W poddaństwie Medów doczekał siwizny,
Gdy Jowisz bogiem, gdy Rzym niewzruszony!
Takiej-to właśnie lękał się szkarady,
Bo ta i przyszłym wiekom się udziela,
Ów mężny Regul, gdy radził układy
Zerwać, podane przez nieprzyjaciela,
I nie żałować, chociaż marnie zginie
Tysiące jeńców pośród obcej ziemi.
„Widziałem — rzecze — punickie świątynie
Przyozdobione sztandary naszemi!
Widziałem miecze, z żywych rąk wydarte,
Potem też same ręce skrępowane,
A bramy wroga na roścież otwarte
I pola jego wkoło uprawiane!
Czy może jeńcom tym przybędzie cnoty,
Kiedy ich wolność złotem odzyskacie?
Przybędą tylko koszta do sromoty!
Farba splamionej nie pomaga szacie,
- ↑ Tryumwir Krassus zginął w bitwie z Partami, a jego żołnierze, wzięci do niewoli, zostali osiedleni w kraju nieprzyjacielskim.