Chcesz żyć najlepiej, nie leć na przygody,
O mój Licyni, w ocean szeroki,
Ni brzegiem płynąc, nie myśl, że od szkody
Uchronisz nawy twej boki,
Kto złotą mierność kocha, średnim torem
Pójdzie on w życiu; ani się oswoi
Z brudną lepianką, ni stęskni za dworem.
O jego przepych nie stoi.
Im wyższa sosna, tem w nią silniej burze
Uderzać lubią; wieża im się bardziej
Wspina, tem prędzej runie, a na górze
Pioruny biją najhardziej.
Mędrzec w dniach błogich nieszczęść się obawia,
A w czarnej doli lepszą przyszłość roi;
Ten bóg, co zimę zsyła, ten odnawia
Świat wiosną i kwieciem stroi.
Złe nie trwa wiecznie; cierpienia przebolą,
Nie zawsze w łuku napięta cięciwa;
Milczące Muzy niekiedy Apolo
Dźwiękiem cytary wyzywa.
Gdy cię przeciwny los ściga okropnie,
Hartem swej duszy możesz mu urągać,
A gdy wiatr dobry wciąż sprzyja — roztropnie
Umiej twe żagle pościągać.
O ciszę żeglarz modli się na morzu
Falami bity, gdy światło księżyca
Chmury zakryją, i żadna w przestworzu
Z gwiazd znanych mu nie przyświéca.
O ciszę woła Trak srodze wojenny,
Ciszy Med pragnie o złotym kołczanie;
Spokój - to towar nad purpurę cenny,
Za klejnot go nie dostanie.
Skarby koronne, konsulne liktory
Żrących sumienie zgryzot nie wymiotą;
U zdobnych stropów troski, istne zmory,
Wiszą nad tobą i gniotą.
Dobrze ten żyje, kto na skromnym stole
Stawi przed sobą solnicę ojcowską;
Sny on ma lekkie, o zmarszczkach na czole
Nie siedzi łakomstwo z troską.