Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/303

Ta strona została skorygowana.
—   289   —

Ścielą się zboża, smutna nadzieja rolnika,
Długiego roku praca nadaremnie znika.
Ale na zemście niebios Jowisz nie przestaje;
Brat jego[1] w modrych nurtach posiłki mu daje.
Zwołał rzeki. Gdy weszły w dom swojego króla,
Czas drogi — rzekł on — śpieszcie, taka niebios wola,
Wywrzyjcie wasze siły i domy otwórzcie,
Puśćcie strumieniem wodze i tamy rozburzcie.
Kazał. Odeszli — zdrojom rozszerzyli łoże
I w wyuzdanym biegu stoczyli je w morze.
On sam trącił trójzębem w ziemię przelęknioną,
Zajękła i otwarła wód ukrytych łono.
Wzdęte ryczą po polach, a niszcząc zasiewy,
I ludzi porywają i stada i krzewy,
Chaty i poświęcone przybytki niebianom.
Choć gmach jaki dostoi wzburzonym bałwanom,
Przecież silniejsza fala wkrótce go zabierze,
Runęły nawet w morze naciśnione wieże.
Już i ziemia i morze różnicy nie miało,
Wszystko jest morzem, morzu brzegów brakowało.
Ten zajmuje pagórek, w czółno siada drugi
I tam wiosłem kieruje, gdzie prowadził pługi;
Ten nad zbożami pływa i nad wsią zalaną,
Ów chwycił z szczytu wiązu rybę zabłąkaną,
Ten na łąkach zielonych zapuszcza kotwicę
I krzywym grzbietem nawy płynie przez winnice,
A gdzie wprzód zręczne kozy gryzły trawkę małą,
Tam byk morski pokłada swe niekształtne ciało.
Widząc pod wodą miasta, gaje i świątynie,
Morskie na to zjawisko zdumiały boginie;
Delfiny, tłukąc dęby, igrały po lesie.
Płynie wilk pośród owiec; tu fala lwa niesie,
Owdzie niesie tygrysa; moc dzika nie zbawi,
Ani lekkością biegów jeleń się zastawi;
Długo próżno szukając spoczynku i ziemi,
Ptak błędny upadł w morze skrzydły zmęczonemi.
Wreszcie i góry pokrył Ocean wezbrany,
Do szczytu ich wzburzone dosięgły bałwany.
Część ludzi legła w morzu; z morza pozostali
W długich męczarniach głodu życia dokonali.
Od mieszkańców Aonii[2] Attykę dzieliła
Focyda, ziemia żyzna, póki ziemią była.
Teraz tylko dno morskie. Stamtąd góra stroma,
Wyniesiona nad chmury wierzchołkami dwoma,

  1. Neptun, bóg mórz.
  2. Dawniejsza nazwa Beocyi.