Do tego mruży swe oczęta,
Temu dłoń w dłoni czule pęta,
Tego zaś — nóżką, uśmiechnięta
Dotyka; — komuż, czyniąc tak,
Najtkliwszej chęci dała znak?
To, Sawaryku, zdanie moje:
Najszczerszej dowód to przyjaźni,
Kiedy bez zdrady, bez bojaźni,
Spojrzy nań czule oczu dwoje,
Z serca wprost idą te słodycze,
Toż je sto razy cenniej liczę;
Podczas gdy w prostym rąk uścisku
Nie widzę straty — lecz też zysku,
Bo bez miłości się odmienia
W zwyczajny wyraz pozdrowienia.
W trąceniu nogą też ni cienia
Miłosnych nie dostrzegam prób:
Nie tak się serca wiąże ślub.
Gaucelmie, niech waść, co chce, mówi,
Sąd się waszmości nie utrzyma.
Myślę, że żadnej zgoła niéma
Korzyści z spojrzeń kochankowi.
Jeśli ją widzi — jest szalony.
Oczy na wszystkie patrzą strony;
Wzrok da-li rozkosz już, choć pała?..
Lecz gdy bez rękawiczki biała
Ręka — kochanka czule ściśnie,
Miłość od serca w serce tryśnie.
Sawaryk znów, co tak przemyślnie
Pod stół za nogą goni w ślad,
Niech pieści piętę jej, gdy rad.
Skoro mi lepsze oddać chcecie,
Zatrzymam chętnie, z czem mi błogo.
Powtarzam, że trącenie nogą
Damy — najmilsza rzecz na świecie,
Bo skryte oczom zazdrośnika
I od stóp szczerze w serce wnika;
Od takiej poufałej łaski
Na twarz ucieszne biją blaski.
Ten, kto za lepsze uścisk bierze
Dłoni... takiego żal mi szczerze —
Co do spojrzenia — mocno wierzę,
Nie wpadłby Gaucelm w taki szał,
Gdyby kochanie lepiej znał.
Panowie, kto z was oczy gani
I wzrok płonący, czuły, hoży,
Nie wie, że to ambasadorzy,
Do kochanego w lot posłani,
Oznajmiający mu bez dźwięku,
Co serce w głębi chowa z lęku.
W nich to jest cały czar zawarty:
Nogą się trąca, strojąc żarty,
A jaka taka nóżka draźni
Po znajomości lub przyjaźni,
Pan Hugo błądzi najwyraźniéj,
O ręce tracąc wiele słów:
Nie gada miłość w sposób ów.
Gaucelmie, wbrew miłości prawisz —
I ty, w swej nóżce zaślepiony.
Przedmiot nasz dobry do tensony.
Oczy, które tak dworno sławisz,
Dowody wynajdując składne,
Już niejednemu były zdradne,
A zdradnej damy choćby cały
Rok czule stopy mię trącały,
Sercu nie doda to ochoty.
Uścisk — ach! — szczery, bez sromoty
Za tamte stanie mi pieszczoty.
Kochanka nie popieści dłoń,
Gdy jej nie pośle serce doń.
Niechaj wam wstydem to nie będzie,
Żeście pobici w każdym względzie.
Chcecie, niech służy nam za sędzie,
Gaucelmie, panie z Bakalarya:
Mój Serca Stróż, ma pani Marya.[1]
- ↑ Wspomniana poprzednio Marya z Ventadour.