Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/38

Ta strona została przepisana.
—   24   —

nie opuszczaj. Zapewniam cię, że lasy, przy tobie staną się rozkosznem mieszkaniem. Nie spostrzegę zmęczenia drogą, a łoża z liści i traw wydadzą mi się tak ciepłemi i miękkiemi jak futro jelenia — axisa. Kurz będzie mi tak miłym jak proszek santalu; młode trawy staną się najprzyjemniejszem siedzeniem, Żadne wspomnienie gnębić mnie nie będzie, gdy zamieszkam z tobą, jedząc z zadowoleniem owoce i korzonki. Nie myśl więc, o mój bohaterze, żeby żona twoja nabawiła cię jakiegokolwiek kłopotu. Ach, jakże ja drżę na myśl rozdziału z tobą! Jeżeli nie zechcesz zabrać mnie z sobą, natychmiast w twych oczach połknę truciznę!
I urocza córa Dżanaki rzuciła się do nóg Ramie, wołając głosem wzruszającym:
— Ocal mię!... Zabierz z sobą!
I płakała, przygnębiona, pochylona, łkając. Wzruszony do głębi Rama nie mógł łez powstrzymać. Spływały mu one z oczu, jak rosa na liściach lotusu. Podniósł łagodnie swą ukochaną żonę i rzekł jej serdecznie:
— I dla mnie także, miła żono, nawet w niebie niema uroku bez ciebie! Ale ja nie mogę zaniechać obowiązku wypełnianego przez wszystkich ludzi uczciwych, obowiązku najpierwszego — posłuszeństwa swemu ojcu! Moja Sito zachwycająca, która łączysz w sobie wszystkie uroki piękności; jeżelim ci powiedział, że nie wezmę cię z sobą, to dlatego, żem chciał się zapewnić o twem postanowieniu. Urocza żono, ponieważ miłość twoja nie lęka się niebezpieczeństw leśnych, to i ja również wyrzec się ciebie nie mogę, jak bohater nic może wyrzec się sławy. Chodź, pójdź ze mną, moja ukochana! To tylko robić pragnę, co tobie miłem będzie! Oddaj nasze suknie i nasze stroje brahmanom i wszystkim tym, którymi się opiekujemy. A kiedy się już pożegnasz z tymi, którym winnaś uszanowanie, pójdziesz ze mną, rozkoszna córko Dżanaki.
Wówczas Sita pełna radości, rozdzieliła między brahmanów i biednych swoje szaty, swe stroje swe bogactwa.

∗             ∗
Pożegnawszy się ze wszystkiemi, rozdawszy swe bogactwa, Rama nie przyjął orszaku, jakim go otoczyć chciał ojciec, i w ubogiej odzieży z łyka, w towarzystwie Sity i Lakszmany, poszedł na wygnanie. Gdy w puszczy pierwszy nocleg odbyli, czuł się bohater przygnębionym i na chwilę pozazdrościł Bharacie panowania i wygód, ale Lakszmana dodał mu ducha i odtąd Rama spokojny, a nawet radosny w dalszą poszedł drogę, aż mu jeden z sędziwych pustelników wskazał górę Czytrakutę, odwiedzaną przez niedźwiedzi i małpy, jako miejsce odpowiednie dla dostojnych medrców; bo gdy człowiek ujrzy szczyty Czytrakuty, wszystko mu szczęsnem się wydaje, a myśli jego nabierają czystości. Przeprawili się przez rzekę Jamunę na tratwie bambusowej. — Podajemy słowa zachwytu, jakiemi powitał Rama krajobraz rozwijający się u stóp góry, zwracając się do żony i brata:}

„Sito, o wielkich pięknych oczach.... patrz, na te kinsuki pod koniec pory zimowej. Już kwitną, podobne do płomieni....