Dużą pałką łby rozsadzał,
Żeby zjadać pomaleńku.
A gdy sukno miał już w ręku,
Prosił, abym po dukaty
Zgłosił się do jego chaty.
Sędzia. Któż tu sensu się dobada
W tem, co waćpan opowiada?
Jedno z drugiem tak pan gmatwa,
Że zrozumieć — rzecz niełatwa.
To o suknie coś wspomina,
To o owcach rozpoczyna
I tak w kółko po kolei.
Jedno z drugim się nie klei.
Patelin. Ręczę, że za sługi pracę
Zatrzymywał sobie płacę.
Sukiennik. Przebóg! O tem milcz pan raczéj
Moje sukno, wiesz, co znaczy!
A ja sam wiem lepiej przecie,
Niż kto inny, co mię gniecie.
A że masz je, mówię śmiało.
Sędzia. Ale co ma? co się stało?
Sukiennik. Nic już! Ale niech pan wierzy,
Że to szalbierz wśród szalbierzy.
Ha! już milczę... I w tym względzie
Wzmianki więcej już nie będzie.
Sędzia. Dobrze! Proszęż się pilnować.
Teraz wnioski swe wyprowadź.
Patelin. Pasterz ten nie może zgoła
Powodowi stawiać czoła
Bez doradcy. Jest nieśmiały,
Czy też może sprawy całéj
Nie pojmuje. A więc panie,
Jeśli chcesz, na twe wezwanie,
Ja w obronie jego staję.
Sędzia. Chcesz go bronić? Mnie się zdaje,
Że tu próżno roisz sobie
Jakieś zyski.
Patelin. Ja to robię
Nie dla zysku — mówię szczerze —
Niech to przyjmie Bóg w ofierze!
Chciałbym tedy się dowiedzieć
Od biedaka, co powiedzieć
Mógłby mi on z swojej strony,
Nim przystąpię do obrony....
Przyjacielu! chodźno do mnie.
Gadaj!
Pasterz. Bee.
Patelin. Lecz mów przytomnie.
Co za bee? Na boskie rany!
Czy masz rozum pomięszany?
Sprawę swoją nam opowiedz.
Pasterz. Bee.
Patelin. Czyż słyszysz bek twych owiec?
Toż dla twego dobra. Gadaj.
Czy rozumiesz?
Pasterz. Bee.
Patelin. Powiadaj.
Tak lub nie — aż do ostatku,
Lecz mów wszystko. Powiesz, bratku?
Pasterz Bee.
Patelin Ha! Tego idyotę
Można tylko przez głupotę
W sądzie skarżyć, procesować.
Wracaj owiec swych pilnować!
Panie sędzio! To idyota.
Sukiennik. Co?! O Boże! Ten niecnota
Mędrszy jest, niż pan dobrodziéj!
Patelin. Niechaj owce pasać chodzi
I niech więcej tu nie bywa.
Czart niech powie, kto pozywa
Takich głupców! To niegodnie!
Sukiennik. Więc odejdzież on swobodnie
Wprzód, nim będę wysłuchany?
Patelin. Tak, dalipan! bo obrany
Jest z rozumu.
Sukiennik. Ależ panie!
Niech wypowiem swe żądanie,
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/392
Ta strona została skorygowana.
— 378 —