Więc przerażony naraz mówić zacznę:
Mistrzu! dlaczego owe słowa ciemne
Takie mnie myśli przywodzą rozpaczne?
Na to on, rzeczy znający tajemne,
Rzekł: „Tu należy pożegnać się z trwogą,
Tu zamrzeć winno wszystko, co nikczemne.
Idziemy bowiem tą, com mówił, drogą,
Gdzie masz zobaczyć, jako cierpią oni,
Co utracili ducha jasność błogą“.
To mówiąc, dłoń swą kładzie na mej dłoni
I pogodnemi krzepiąc spojrzeniami,
Do tajemniczej wprowadził mnie toni.
Tu[1] płacz, wzdychania, z głośnemi jękami
Płyną w przestrzeni bez gwiazd, pełnej cienia,
Tak, że je słysząc, zalałem się łzami.
Różne języki, mowy, złorzeczenia,
Słowa boleści, gniewu krzyk szalony,
Zmieszane głosy, rąk klaszczących brzmienia,
Sprawiały wrzawę, co na wszystkie strony
Wciąż się w powietrzu tem zmartwiałem kręci,
Jak piasek wirem wichru uniesiony.
A ja bez myśli stojąc i pamięci,
Rzekłem: Cóż to jest, co słyszę struchlały?
Co to za ludzie, takim bólem zdjęci?
A mistrz odpowie: „Taki los dostały
W udziale dusze smutne i mizerne
Tych, co bez hańby żyli i bez chwały;
Przyszły tu między anioły niewierne,
Które się przeciw Bogu nie zwróciły
I nie szły za Nim — lecz zostały bierne.
Wygnane z niebios, których piękność ćmiły;
Piekło nie chciało przyjąć w swe otchłanie,
Bo z nich źli chluby nie mają ni siły“.
A ja znów: Co tak strasznego w ich stanie,
Że taką burzę podnoszą żałości?
Mistrz odrzekł: „Krótko odpowiem: ich trwanie
Tyle jest marne i pełne podłości,
Że łaknąc próżno śmierci, co wyzwala[2],
Każdy z nich losu innego zazdrości.
Ich smutna sława po ziemi się wala,
Przez sprawiedliwość i litość wzgardzona;
Dość mówić o nich, patrz i mijaj zdala“.
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/396
Ta strona została skorygowana.
— 382 —