Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/415

Ta strona została skorygowana.
—   401   —

Lecz nim Henryka Gaskon w matnię znęci[1],
Równie go słynnym ujrzą narodowie
W pogardzie złota, jak i w trudów chęci.
O wspaniałościach jego świat się dowie,
Tak, że z tej miary nawet z nim zwaśnieni
Nie będą mogli być niememi w mowie.
Ofiarność jego noś aż w duszy rdzeni!
On tak spraw ludzkich przyszłość ubezpieczy,
Że z biednym bogacz dolę swą wymieni.
Com ci rzekł o nim, pomnij — lecz tych rzeczy
Nie zdradź“. — A potem rzekł mi jeszcze słowa
O czemś, w co patrząc, wzrok by olśnął człeczy.
I dodał: „Synu! Treść tu i osnowa
W zgodzie są, lecz się sideł strzeż, albowiem
Na krótko czas je w cień przed tobą chowa.
Bacz, byś zazdrości nie znał, gdyż ci powiem:
Dłużej, niż pomsta zdrad spełnionych butnie,
Trwać masz i Bóg cię darzyć będzie zdrowiem“.
Wtem gdy mąż święty na tych słowach utnie
Nić, snowającą wątek czarowniczy
Po mych zapytań podstawionem płótnie, —
Mówić począłem, jakby ten, co życzy,
By, choć on zwątpił, wzięła jego sprawa
Głos z ust współczucia pełnych i słodyczy:
Widzę, mój ojcze! iż mię przyszłość łzawa
Gna w dal, a z rąk jej cios się ucieleśni
Tem cięższy, im się człek mu lżej poddawa.
Stąd chcę przezorność zdobyć jak najwcześniéj,
Bym, gdy mój pobyt stracić mam uroczy,
Gnan nie był z innych miejsc przez moje pieśni[2]
Tam w świecie kaźni, który w łzach się mroczy,
Wśród pociech potem Odkupieńczej góry,
Kędy mię wiodły mej królowej oczy;
Tu wreszcie wszedłszy w blask, co zdeptał chmury,
Słyszałem rzeczy, których każde słowo
W niejednem uchu zbudzi dźwięk ponury.
Lecz jeślim trwożny, prawdę czcząc wiekową,
To iżbym nie chciał dla tych umrzeć, którzy
Starożytnością ten tu czas nazową[3].
Tu skarb mój, w złotej uśmiechniętej róży,
Tak się roziskrzył, jak gdy mknąc ku wiośnie,
W zwierciadeł błyskach słońce się powtórzy.

  1. Papież Klemens V, z pochodzenia Gaskończyk, okazał się wrogiem Henryka VII, gdy ten w r. 1310 wyruszył do Włoch dla przywrócenia powagi cesarskiej.
  2. To znaczy: Lękam się, czy wygnany z ojczyzny (Florencyi), znajdę gdziekolwiek gościnę, jeżeli opowiem w pieśniach swoich wszystko, com widział w Piekle, Czyścu i Raju.
  3. To jest: boję się, ażeby przyszłe wieki mnie nie potępiły, jeżeli nie powiem prawdy z obawy narażenia się możnym.